Francis Ngannou ma gdzieś tytuł mistrzowski?! „To tylko pas, wiesz…”
Francis Ngannou wie, że może utracić swój pas mistrzowski wcale nie występując w oktagonie. Champion królewskiej kategorii wagowej jednak… nic sobie z tego nie robi.
Po ostatnim pay-per-view, UFC 270, na tronie wagi ciężkiej wciąż zasiada Francis Ngannou. Kameruńczyk w main evencie wspomnianej gali spotkał się z dawnym sparingpartnerem, niepokonanym Cirylem Gane, z którym wygrał jednogłośną decyzją sędziowską.
Nie od dziś wiadomo, że „The Predator” nie potrafił się dogadać z federacją co do nowego kontraktu. Ngannou żądał, by w umowie znalazł się zapis o boksie. Nie od dziś wiadomo bowiem, że chce on wystąpić w kwadratowym pierścieniu. Jak stwierdził: dojdzie do tego z lub bez UFC.
Po wygranej nad Cirylem Gane, Francis Ngannou zapowiedział, że musi poddać się operacji, by naprawić uszkodzone kolano. Obrona tytułu na UFC 270 aktywowała klauzulę mistrzowską, przez którą „The Predator” pozostanie championem, jak i w samej federacji na kolejne 12 miesięcy. Po tym czasie – o ile strony się nie dogadają – najprawdopodobniej straci pas. Kameruńczyk jednak… nic sobie z tego nie robi, o czym powiedział Arielowi Helwaniemu w The MMA Hour:
– Nie, jakoś nie martwię się zawakowaniem. To w końcu tylko pas, wiesz? A jak tylko pozbawią mnie pasa, staję się wolnym agentem!
– Zasłużyłem sobie na ten pas. To nie on czyni mnie mistrzem. Dla jasności sytuacji… Z nim, czy też bez – pozostanę championem. Nic nie zmieni tego statusu.
Wcześniejsze słowa Francisa Ngannou nie umknęły uwadze Tysona Fury’ego, który wyzwał mistrza UFC na pojedynek. Do niego jednak prędko nie dojdzie. Oprócz kontuzji i rehabilitacji „The Predatora” na drodze staje też najbliższa obrona tytułu przez „Gypsy King”. W kwietniu Anglik spotka się z Dyllianem Whitem.
Źródło: The MMA Hour