Słowna ofensywa Pawła Pawlaka. Skomentował żądania i wbił szpilę w Kuberskiego

Paweł Pawlak odniósł się do zamieszania wokół niedoszłej walki z Piotrem Kuberskim, odpowiadając na medialne doniesienia i oskarżenia o unikanie pojedynku.
Unifikacja pasów wagi średniej KSW od miesięcy rozpalała wyobraźnię polskich fanów MMA. Wielu z nich nie kryło rozczarowania, że Paweł Pawlak częściej wspominał o potencjalnym superfightcie z Mamedem Khalidovem niż o starciu z jawnym pretendentem – Piotrem Kuberskim.
Gdy „Qbear” sięgnął po tymczasowy pas mistrzowski, wydawało się przesądzone, że to właśnie on stanie naprzeciw pełnoprawnego czempiona. Kuberski potwierdził swoje aspiracje efektownym nokautem na Radosławie Paczuskim, po którym jasno zapowiedział, że chce unifikacji tytułów z Pawlakiem.
Sytuacja jednak niespodziewanie się skomplikowała. Dyrektor sportowy KSW, Wojsław Rysiewski, w rozmowie z Hubertem Mściwujewskim ujawnił, że menedżerowie Kuberskiego zażądali 400 tysięcy złotych za grudniowe starcie – kwoty czterokrotnie wyższej od tej, jaką zawodnik otrzymał za poprzednią walkę. Organizacja nie zgodziła się na takie warunki, przez co planowana unifikacja została odwołana.
Paweł Pawlak odpowiada: „Kto jest w strachu?”
Podczas gdy Kuberski milczy, głos zabrał Paweł Pawlak, publikując w sieci nagranie z własnym komentarzem:
– Po walce Piotrka Kuberskiego wyzwałem go na pojedynek. Wydawało mi się, że to on jest pierwszym pretendentem i powinniśmy wyjaśnić, kto jest najlepszy w tej dywizji. Czekałem sześć tygodni na jego podpis pod kontraktem, ale okazało się, że jak ma walczyć ze mną, to chce pół miliona za walkę. Wiadomo, że federacja nie dała się szantażować.
– Kto jest w strachu? Powiedzcie mi, bo na pewno nie ja. Ja chciałem jego – dodał. – Wyszło, jak wyszło. W sobotę albo pod koniec tygodnia dowiecie się, z kim się biję, bo 20 grudnia wchodzę do klatki. Z osobą, która po prostu jest następna. Więc macie rozwiązanie. Kto żyje w strachu?
Na koniec mistrz KSW wbił rywalowi jeszcze jedną szpilkę, pokazując swój pas:
– Tu mamy prawdziwy pas, o który Piotrek mógł się bić. A nie ten marketingowy, pod sprzedaż biletów. Miał szansę walczyć o ten tytuł, ale ją stracił. To nie jest wina federacji, tylko jego decyzji.
Pawlak zakończył jednak z nutą refleksji:
– Może kiedyś się spotkamy. Czas pokaże, co będzie.
Choć jego słowa z pewnością odbiją się szerokim echem, trudno nie zauważyć, że cała sytuacja jest wyjątkowo złożona. To bowiem kontuzja Pawlaka sprawiła, że Kuberski w ogóle otrzymał szansę zdobycia pasa tymczasowego. Teraz, gdy role się odwróciły, napięcie między oboma mistrzami sięgnęło zenitu.