Damian Janikowski jest kolejnym bohaterem wczorajszej gali KSW 59, który wygrał swój pojedynek przed czasem. Na przeciw olimpijczyka stanął wczoraj lubujący się w stójce, niebezpieczny Jason Radcliff. Polak w drugiej rundzie dobrze wpiął się za plecami rywala i ciosami z góry zmusił sędziego do przerwania tego pojedynku.
Polak starcie rozpoczął bardzo mądrze, kontrolując dystans i udowadniając Radcliffowi, że jest w stanie wymieniać się z nim uprzejmościami w stójce. Można powiedzieć, że była to najmądrzej do tej pory przewalczona przez Janikowskiego walka w jego zawodowej karierze MMA, ponieważ nie wyglądał na zawodnika, który za wszelką cenę – kosztem tlenu w płucach – będzie chciał kończyć swojego oponenta. W drugiej rundzie jednak znalazła się na to okazja, gdy Janikowski przy siatce zapiął trójkąt na biodrach Radcliffa i w bardzo przemyślany sposób – zza pleców – rzucał pojedyncze ciosy na jego głowę. Po kolejnym z nich Radcliff rozłożył się płasko na macie, a sędzia nie miał wątpliwości, że przerwanie tego pojedynku to jedyne słuszne rozwiązanie.
Co ciekawe, w pojedynku tym Damian Janikowski złamał palec w ręce, który od razu po zakończeniu walki – ostentacyjnie – ale co najważniejsze skutecznie postanowił nastawić. Nagranie z tego „chirurgicznego zabiegu” znalazło się na twitterze KSW. Nie wiadomo jakie wyzwania czekają teraz na Polaka, ale trzeba przyznać, że wczorajszego wieczoru pokazał ogromną dojrzałość i udowodnił, że z pojedynku na pojedynek będzie serwował fanom coraz ciekawsze starcia.