Błachowicz chce rewanżu z Pereirą. Przypomina: „Mam nieskazitelny rekord, jeśli chodzi o…”
![](https://strefamma.pl/wp-content/uploads/2024/08/Blachowicz-wsciekly-na-UFC-Ostra-reakcja-na-ogloszenie-walki-Pereiry-780x470.jpg)
Jan Błachowicz mocno liczy na kolejny pojedynek z Alexem Pereirą. Polak przypomniał wszystkim, dlaczego czuje się tak pewny siebie przed ewentualną ponowną konfrontacją z mistrzem UFC.
Popularny „Cieszyński Książę” za kilka tygodni ponownie stawi się w oktagonie. Były mistrz kategorii półciężkiej zmierzy się z Carlosem Ulbergiem, który w 12. zawodowych pojedynkach zanotował tylko jedną porażkę. Nowozelandczyk to groźny kickbokser, toteż wszyscy spodziewają się stójkowej batalii.
Pojedynek z udziałem Polaka obstawicie u bukmachera Fortuna. Nowi użytkownicy otrzymają na start darmowe 30 zł za depozyt i rejestrację oraz zakład bez ryzyka do 100 zł.
Błachowicz przypomina: „Mam nieskazitelny rekord w rewanżach”
Jan Błachowicz nie ukrywa, że bardzo liczy na rewanżu z obecnym mistrzem, Alexem Pereirą. Brazylijczyk pozostaje niepokonany w dywizji półciężkiej, a niedługo przed starciem Polaka zmierzy się z Magomedem Ankalaevem. Nie można nie wspomnieć, że gdyby Dagestańczyk zaskoczył i pokonał „Poatana”, „Cieszyński Książę” znajdzie się w sytuacji „win-win”. Janek bowiem zanotował niechlubny remis z Rosjaninem przed kilkoma laty.
Błachowicz przede wszystkim jednak myśli o Pereirze. W wywiadzie dla MMA Rocks były mistrz wagi półciężkiej przypomniał wszystkim, że znakomicie radzi sobie przy ponownym spotkaniu z tymi samymi oponentami:
– Jeśli chodzi o rewanże, mam nieskazitelny rekord. Trzy wygrane, zero przegranych. Nawet na treningu, jeśli mam pierwszy sparing, to jest troszeczkę gorszy, niż gdy wychodzę do drugiego. Gdzieś sobie „rozkminiam” tych zawodników i rozkładam ich na części pierwsze. Potrafię się bardziej dostosować, odnaleźć w walce – powiedział „Cieszyński Książę”.
Rewanżowe zwycięstwa, o których mówił Jan Błachowicz to wiktorie nad Rameau Thierrym Sokoudjou w KSW, a także wygrane z Jimim Manuwą i Coreyem Andersonem w oktagonie. Zwłaszcza ta druga jest miło wspominana przez wszystkich. Zapewniła ona bowiem Polakowi title shota.