Szef organizacji OKTAGON MMA nie przestaje podszczypywać KSW. W najnowszym wywiadzie uderzył w ich zachowanie względem Dominika Humburgera.
Czeski żołnierz znalazł się na ustach wszystkich tuż po swoim ostatnim występie… a w zasadzie kilkanaście godzin po nim. W piątkowy wieczór na gali KSW w Libercu wypunktował Borysa Dzikowskiego po kapitalnym boju. Szybko rozpoczęły się spekulacje – czy Dominik Humburger przedłuży kontrakt z polską organizacją? A może Artur Gwóźdź, szef reprezentującej w Polsce interesy wojskowego grupy Artnox, załatwi mu pojedynek w Contender Series?
Szybko okazało się, że ani jedno, ani drugie. Dominik Humburger już następnego wieczoru pojawił się w klatce OKTAGON MMA, gdzie został ogłoszony uczestnikiem turnieju.
Szef OKTAGON MMA o zachowaniu szefostwa KSW: „Dziecinne”
Był to niemały kamyczek wrzucony przez czesko-słowacką organizację do ogródka KSW. Relacje między tymi firmami od dawna nie należą do najlepszych. Martin Lewandowski na przestrzeni ostatnich miesięcy często bez ogródek wypowiadał się o OKTAGON MMA.
Jego vis a vis, Ondrej Novotny, również nie pozostawał dłużny. W najnowszym wywiadzie, którego udzielił portalowi InTheCagePL zripostował piłkarskie porównanie szefa KSW.
W tej samej rozmowie odniósł się też do sytuacji Dominika Humburgera. Choć Czech został nagrodzony bonusem za walkę wieczoru, dodatkowe finanse nie trafiły na jego konto, a na schronisko.
Zdaniem Novotny’ego takie zachowanie nie powinno mieć miejsca, wszak to dzięki wojakowi KSW sprzedało więcej biletów. Przede wszystkim jednak bonus docenia jego udział w walce, a nie da się zakłamać rzeczywistości – Dzikowski z cieniem nie walczył.
– Moim zdaniem to naprawdę zła decyzja. Wykonał swoją pracę. Sprzedał wiele biletów. Bez niego nie sprzedałoby się tyle biletów. Moim zdaniem to było dziecinne. To było ja: „OK, ty poleciałeś w ch..a, więc my z tobą też polecimy, przynajmniej tak możemy”.
– Ale wkurzyliście czeskich fanów, wkurzyliście widzów, bo widzowie głosowali na to. A teraz ich wkurzyliście, więc nie rozumiem tego.
