Salahdine Parnasse tylko się roześmiał! Nie zrozumiał słów Jacka Murańskiego: „To nie jest po francusku”

Kolejna osoba zweryfikowała francuski Jacka Murańskiego. Tym razem był to mistrz KSW, który nie był w stanie przetłumaczyć słów freak fightera.
Jacka Murańskiego czeka największy pojedynek w dotychczasowej przygodzie ze sportami walki i w przyszłym roku zmierzy się z Marcinem Najmanem. Dookoła „Murana” jest sporo kontrowersji, a jedna z nich wiąże się z tym, że Jacek przekonuje, iż w przeszłości był żołnierzem Legii Cudzoziemskiej.
Nie ma jednak na to żadnych dowodów, a niedawno głos zabrał Kacper Musiał czynny żołnierz Legii Cudzoziemskiej, który wyjaśnił, że można w łatwy sposób sprawdzić wiarygodność Murańskiego. Wystarczy, aby podał numer Legionisty, który otrzymuje każdy, kto bierze udział w rekrutacji.
Mistrz KSW zapytany o słowa Murańskiego
Gdy Murański był kilkukrotnie pytany o Legię Cudzoziemską, próbował odpowiadać w języku francuskim, co miałoby być potwierdzeniem jego słów. Problem w tym, że nikt nie jest w stanie zrozumieć, o czym mówi freak fighter.
Między innymi w wywiadzie dla fansportu.pl dziennikarka chciała porozmawiać z Jackiem, jednak ten nie odpowiedział na pytanie, tyle chciał od razu przejść na język polski. Teraz swoich sił spróbował francuski mistrz KSW Salahdine Parnasse.
W wywiadzie dla 6PAK Marcin Wrzosek postanowił pokazać zawodnikowi fragment wywiadu, na którym możemy usłyszeć słynne już słowa Murańskiego. Ten jednak nie zrozumiał, o co chodzi Jackowi i roześmiany przyznał:
– Nie, to nie jest po francusku. To nie jest po francusku.
— MMASHOTS (@MMASHOTS1) December 23, 2022
Źródło: YouTube/6PAK
- Gamrot zdradza kulisy pojedynku z Oliveirą: Wydawało mi się, że wskoczy Diego Lopes
- Gamrot wspomina szalone przygotowania do Turnera: To było szaleństwo, nigdy tego nie powtórzę
- Borys Mańkowski bez cienia wątpliwości przed UFC w Rio: Gamrot musi to wygrać, jeśli myśli o pasie [WIDEO]
- Kowalkiewicz wskazuje następczynie w UFC: To kwestia czasu [WIDEO]
- Różal o dołączeniu Materli do FAME: Przykre jest, że idą tam sportowcy