Mamed szczerze o walkach w trakcie depresji: „Robiłem to na siłę, nie dlatego, że to kocham”
Mamed Khalidov, który jest legendą polskiego MMA, przy okazji ostatniej rozmowy z dziennikarzami opowiedział o tym, jak ciężko było mu wychodzić do klatki w trakcie depresji.
Były mistrz już 3 czerwca ponownie stoczy pojedynek na Stadionie Narodowym. Tym razem czeka go trylogia ze Scottem Askhamem. Na ten moment wynik rywalizacji to 1-1. W pierwszym pojedynku po decyzji sędziów zwyciężył Brytyjczyk, a w rewanżu Mamed popisał się efektownym nokautem w zaledwie 36 sekund.
Mamed szczerze o depresji
Khalidov nie ukrywa, że odzyskał radość z toczenia pojedynków, jednak przez wiele lat zmuszał się do walk. Kilkukrotnie opowiadał o swojej depresji, która rozpoczęła się w 2014 roku po operacji kręgosłupa:
– Żyć mi się nie chciało, nie wychodziłem z domu, nawet nie chciało mi się iść umyć zębów. Leżałem w łóżku i żona musiała chwycić mnie za chabety, żebym wyszedł do ludzi. Nie pozwoliła mi siedzieć w domu. Twardo się wzięła za mnie. A ja na przykład siedziałem w samochodzie i przez pół godziny nie mogłem wyjechać. Miałem ataki paniki i lęku. I ja w takich stanach walczyłem – opowiadał na kanale „Strong Ekipy”.
Teraz przyznał, że zmuszał się, by wyjść do klatki, jednak ostatecznie wygrał z depresją oraz odzyskał radość ze sportu:
– Miałem długo okres wzlotów i zwycięstw. W pewnym momencie przyznałem, miałem problem. Była depresja, tak naprawdę straciłem chęć do tego sportu. Te moje walki przynajmniej dla mnie były byle jakie. Nie robiłem tego, bo to kocham, tylko na siłę, żeby nie siedzieć i nic nie robić. To był jeden ze sposobów na wyjście z tej choroby. Dzisiaj wróciła ta chęć, która zniknęła na parę lat. Od kilku walk czuję się bardzo dobrze. Jestem tylko człowiekiem. Idę na salę i z chęcią trenuję tak samo, jak kiedyś.