Prezes organizacji FEN Jakub Borowicz odniósł się do niedawnych, bardzo mocnych, słów Mateusza Rebeckiego.
Zawodnik UFC przez wiele lat był mistrzem kategorii lekkiej Fight Exclusive Night. Tam uzbierał dużą część swojego fenomenalnego rekordu i wreszcie dostał się do Dana White’s Contender Series. Zwyciężywszy walkę otrzymał kontrakt od sternika największej federacji MMA na świecie i pożegnał się z byłym pracodawcą.
Po niedawnej wygranej w oktagonie Rębecki udzielił wywiadu portalowi Weszło, w którym wbił szpilę w FEN. Mateusz w gorzkich słowach podsumował lata spędzone w tej organizacji.
Prezes FEN odpowiedział Rębeckiemu
W studio FANSPORTU TV gościł Jakub Borowicz, którego Michał Tuszyński poprosił o komentarz w sprawie słów „Rebeastiego”. Obecny prezes FEN przyznał, że zdaje sobie sprawę z tego, iż nie był adresatem tej wypowiedzi, a relacja dawnego mistrza kategorii lekkiej z przełożonymi miała swoje wzloty i upadki. Zwrócił jednak uwagę, że to FEN go zbudowało.
– Powiem tak, Mateusz Rębecki przychodził do FEN-u po porażce. Dostał bardzo szybko szansę walki mistrzowskiej. Przyprowadziliśmy trzykrotnie organizację do Szczecina, czyli do jego domu, żeby on po prostu mógł tą swoją wielkość, tą swoją gwiazdę budować. Byliśmy w międzyczasie w pandemii. On wtedy regularnie też startował, bił się u nas na galach. Być może ma jakieś zatargi, które mu się nie podobają, być może jest coś, co mogła organizacja zrobić lepiej wobec niego i być może gdyby posłuchać jego wersji wydarzeń, nie zderzając tego z drugą wersją wydarzeń, być może ma swoje racje. Pewnie tak jest, każdy gdzieś tam ma swoje przemyślenia, ale jeżeli to są jakieś rzeczy, o których ja wiem, a byłem w tych tematach dosyć blisko, to wydaje mi się, że naprawdę zachowaliśmy się bardzo w porządku.
– Umożliwiliśmy mu, bez żadnych tak naprawdę konsekwencji finansowych dla niego, pójście do Contendera. Trzymaliśmy za niego kciuki. Budowaliśmy jego wielkość, stawiając go nawet w galach PPV w main evencie, gdzie to nie jest gwiazda na eventy PPV. Szczyciliśmy się trochę tym, że Mateusz Rębecki jest naszym wychowankiem. (…) Ja mam nadzieję, że Mateusz będzie wygrywał, bo każde jego kolejne zwycięstwo pokazuje, że my potrafimy wynaleźć zawodnika znikąd, po porażce i zrobić z niego zawodnika.
– Także ja mam nadzieję, że Mateusz gdzieś tam odkładając te swoje emocje, których pewnie trochę w sobie ma, summa summarum za jakiś czas będzie pamiętał FEN jako miejsce, które po pierwsze potrafiło go zbudować. Na tyle najlepiej było nas stać potrafiliśmy budować jego karierę. Nie zawsze wspierał bardzo mocno nas promocyjnie we wszystkich działaniach, bo to nie jest tego typu zawodnik, a mimo wszystko mając na karcie walk, czy Michała Kitę, czy freakowe zestawienie Pudzianowski – Szeliga, czy inne absurdalne pomysły, zawsze gdzieś tam tego Rębeckiego staraliśmy się windować wysoko na karcie walk. Więc ja myślę, że powinniśmy sobie po prostu podać rękę, powiedzieć, że jest wszystko w porządku, a takie rzeczy małe niesnaski gdzieś tam zakopać.