FAME MMA

Don Diego wbił szpilę w sędziego Jarosza: Jak zawsze, podwójne standardy

Mateusz „Don Diego” Kubiszyn nie przepuścił okazji, by wbić szpileczkę sędziemu Piotrowi Jaroszowi.

Spór niekwestionowanego mistrza GROMDY z głównym arbitrem FAME MMA wybuchł po zakończeniu Golden Tournament, który odbywał się na zasadach K-1. „Don Diego” dotarł do finału gry o milion w czystym złocie, gdzie czekał na niego Denis Labryga.

Pojedynek ten zakończył się po dyskusyjnej decyzji technicznej. O ile takowe w sportach walki są normą, o tyle tu walka odbywała się bez limitu czasowego. Gdy Kubiszyn nie był w stanie kontynuować po nielegalnym kopnięciu w krocze, sędzia Piotr Jarosz nakazał zliczyć nokdauny i zwycięzcą ogłoszono głogowianina.

Rozsierdzony „Don Diego” punktował później arbitra na swojej transmisji, a także doszło między nimi do werbalnej wymiany. Mistrz GROMDY wypominał, iż ten swoim werdyktem pozbawił go szansy wygranej. Wcześniej bowiem nie było mowy o liczeniu nokdaunów, ani o żadnych decyzjach – ciężko bowiem o takowe w formule No Limit.

Don Diego wbił szpilę w sędziego Jarosza

O ile sędzia Jarosz dla jednych uznawany za czołówkę nadwiślańskich arbitrów, o tyle inni często wytykają mu błędne decyzje. Na jego nieszczęście, gala FAME 27 przyniosła materiału dla tych drugich. W starciu Michał Materla vs Dawid Załęcki kontrowersje wywołało wyliczanie obu zawodników. Jako pierwszy na deski poleciał „Cipao”, który przed końcem odliczania zgłosił gotowość do powrotu. To nie udało się „Crazy’emu”… ale fani sprawdzili czas w rzeczywistości.

Sprawdź!  Nitro odpalony na Załęckiego! Mocna wiązanka po ostatniej aferze z Denisem w roli głównej

Obserwatorzy bowiem sprawdzili, iż liczenie do ośmiu dla legendy KSW trwało 15 sekund. Sytuacja wyglądała zgoła inaczej dla Dawida Załęckiego, co oczywiście podniosło głosy o stronniczości rozjemcy tego boju, Piotra Jarosza.

Mateusz Kubiszyn nie przepuścił okazji, by wbić szpilę w sędziego głównego federacji FAME.

– Szpileczka w stronę najlepszego „drukarza”, sędziego Jarosza. Czyli jak zawsze, podwójne standardy dla różnych zawodników… Nic więcej nie trzeba dodawać – powiedział z ironicznym uśmiechem na swoim Instagramie.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.