KSW

Sebastian Rajewski zły po KSW 71! „Gratulacje dla Mariana za świetny występ aktorski, zrobiłeś wrażenie…”

Walką wieczoru minionej gali KSW 71 był pojedynek o pas mistrzowski wagi lekkiej. Marian Ziółkowski obronił po raz kolejny tytuł, ale pretendent ma zastrzeżenia co do werdyktu.

Marian Ziółkowski pozostaje niepokonany jako champion dywizji lekkiej. „Golden Boy” podczas gali KSW 57 w pięknym stylu rozprawił się z Romanem Szymańskim i zdobył pas mistrzowski zawakowany przez Mateusza Gamrota. Dodatkowo Marian otrzymał wyróżnienie za nokaut wieczoru. Później skończył poddał jeszcze Macieja Kazieczkę i wypunktował Borysa Mańkowskiego.

Kolejnym oponentem Ziółkowskiego był Sebastian Rajewski. Od roku 2019 zawodnik Czerwonego Smoka stoczył dziewięć pojedynków, z których osiem zakończyło się jego wygranymi. Już wchodząc do KSW pokazał, co jest jego najmocniejszą bronią. Podczas gali KSW 54 zmierzył się z Armenem Stepanyanem i dosłownie zdominował go w klatce stójkowymi atakami. Rajewski ostatni raz wszedł do klatki podczas gali KSW 66. Zmierzył się wówczas z Niklasem Bäckströmem. Od początku starcia Polak dobrze kontrolował jego przebieg świetnie trafiając rywala ciosami i kopnięciami i wygrał cały pojedynek na punkty.

Walka wieczoru KSW 71 zdawała się być bardzo wyrównana. Sebastian Rajewski miał swoje szanse, ale to jednak Marian Ziółkowski wygrał jednogłośną decyzją sędziów i obronił pas mistrza wagi lekkiej.

Sprawdź!  (VIDEO) Kontrowersyjna porażka Janikowskiego! Sędzia popełnił błąd?!

Ten wynik nie spodobał się pretendentowi do tytułu. Sebastian Rajewski zamieścił dziś emocjonalny wpis na Instagramie, gdzie pogratulował championowi świetnego występu aktorskiego.

To była wielka walka. Byłem smutny po walce, przez chwilę poczułem, że zawiodłem, nie udzieliłem też żadnego wywiadu, bo czułem się źle. Potem uświadomiłem sobie, że jeśli zostawiasz serce w walce to werdykt nie ma żadnego znaczenia.

Oraz, że w tym sporcie trzeba być też aktorem, żeby wygrywać, samymi umiejętnościami, punktami, włożonym sercem do walki czy zaliczonym na rywalu knockdownem nie wygrasz, żeby wygrywać na scenie musisz być aktorem, dlatego gratulacje dla Mariana za świetny występ aktorski. Przekonałeś sędziów, szczególne wrażenie zrobiłeś na tym „49-46”.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.