UFC

Mateusz Gamrot opisał czołówkę wagi lekkiej! „Turbokozak, rozbity, short guy, future champ!”

Mateusz Gamrot gościł we wczorajszym odcinku Hejt Parku, gdzie został poproszony o opisanie jednym słowem czołowej dziesiątki rankingu wagi lekkiej.

Polski lekki pojawił się w oktagonie UFC w ubiegły weekend, wskakując na ostatnią chwilę w miejsce kontuzjowanego Dana Hookera. Jalin Turner, który był oponent „Gamera” miał zdecydowaną przewagę wzrostu i zasięgu. Mateusz jednak znakomicie przechwytywał kopnięcia i sprowadzał walkę do parteru, gdzie zaliczył blisko 7 minut kontroli.

Ostatecznie to właśnie Gamrot zwyciężył, choć o wyniku zadecydowali sędziowie. Każdy arbiter punktował inaczej, niemniej liczy się efekt końcowy. A tym jest zwycięstwo Kudowianina przez niejednogłośną decyzję. Dzięki niemu były mistrz KSW utrzymał się na 7. pozycji w rankingu wagi lekkiej, ale też może liczyć na dużą walkę w przyszłości.

„Turbokozak, rozbity, short guy…”

Podczas omawiania sytuacji samego „Gamera”, jak i czołowej dziesiątki kategorii lekkiej prowadzący Hejt Park Maciej Turski poprosił polskiego fightera o opisanie każdego jednym słowem. Mateusz w swoim stylu nie bał się zarówno docenić umiejętności potencjalnych przeciwników, ale też wbić szpileczki w coponiektórych.

Sprawdź!  Szef UFC storpedował pomysł walki Paul vs. Pereira! "Wykopałby mu łeb na inną planetę"

Islam Makhachev – mistrz, turbokozak, dobry wszędzie. Charles Oliveira – wirtuoz parteru, Dustin – fenomenalny bokser, Gaethje – rozbity… (śmiech)

Beneil, no to Darek, wiesz o co chodzi… Dobry wszędzie, walczyłem z nim ostatnio. Chandler, mały, „short guy”. Fiziev – fenomenalna stójka. Gamrot? Future champ! Arman za mną, dos Anjos „170”, Jalin za mną już.

Mateusz przyznał też, że cieszy się, że przyjął niedawny pojedynek z Turnerem. Choć sporo ryzykował biorąc walkę z niżej notowanym oponentem, to jednak podniósł się po porażce z Beneilem Dariushem. Długo musiałby czekać na kolejne zestawienie, a tak znajduje się w świetnym położeniu przed kolejnym wyzwaniem.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.