MMA VIP

Marcin Najman… NIKOGO nie uratował? Kolejne fakty w sprawie pożaru w Wieluniu!

Wczorajszego dnia na mediach społecznościowych Marcina Najmana pojawiło się wideo płonącego budynku. Były pięściarz miał uratować więcej niż jedno ludzkie rzeczy, przy czym… pojawiają się informacje, że w budynku nikogo nie było.

Marcin Najman zamieścił wczoraj nad ranem wpis, w którym poinformował wszystkich o swojej natychmiastowej reakcji na płonący budynek w Wieluniu. Były pięściarz zamieścił kilka godzin później wideo na swoim kanale YouTube, gdzie opowiedział krok po kroku, co się stało:

– Przejeżdżając przez Wieluń zauważyłem takie języki ognia wydobywające się z okna. Jeszcze nie było nic innego zajęte. Nakazałem małżonce, żeby szybko zawróciła. Wbiegłem na posesję i pierwsze, co zobaczyłem to, że przy uchylonych drzwiach widać nogę faceta. Tam na dole wszystko się paliło, natomiast to jeszcze nie były takie płomienie, żeby nie można było podejść. Więc złapałem go za tę nogę i wyciągnąłem kilkadziesiąt metrów na zewnątrz. Na trawniku pozostał, a ja w tym czasie zadzwoniłem na 112.

Uratowany człowiek miał być „zalany w trupa”, a „El Testosteron” wraz z mieszkańcem pobliskiego domu obudził innych ludzi, którzy wciąż znajdowali się w płonącym budynku.

Sprawdź!  Najman komentuje odejście Borka z GROMDY: "Was już do reszty popi***liło? Czy ty myślisz, że..."

– Tam niewiele było osób… Łącznie tam 5-6 osób. I tak jak wam mówię, straż przyjechała momentalnie – dodał na wideo były pięściarz.

Marcina Najmana nie było?

Tymczasem portal Wieluń nasze miasto otrzymał informację od oficera prasowego komendy miejscowej Państwowej Straży Pożarnej, że na miejscu nie było nikogo, kto wyglądałby jako osoba uratowana z pożaru.

Nic nam nie wiadomo, żeby ktoś kogoś wyciągnął z płonącego budynku. Nasi strażacy szybko ugasili ogień, żadnej osoby poszkodowanej nie stwierdzono. Na placu nie było osób postronnych. Ludzie przyglądający się akcji znajdowali się w sporej odległości od terenu zdarzenia. – powiedział asp. sztab. Maciej Dura. W rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, iż dzwoniący przedstawił się jako Marcin Najman.

Nie była to jedyna wypowiedź oficera prasowego na temat sytuacji. Wszystkie dokładnie śledził… „El Testosteron”. Były zawodnik Fame MMA, czy KSW zamieścił wieczorem kolejny wpis na Twitterze, w którym porównał słowa aspiranta dla różnych portali. Warto jednak zauważyć, iż mało one się od siebie różnią.

Sprawdź!  Najman podsumował ostatnie zwycięstwo: "Dobrze, że sędzia mnie odciągnął, bo Misiek musiałby walczyć o zdrowie"

Trochę różnią się te komunikaty Pana aspiranta. Ten pierwszy dla WP Sportowefakty najbardziej trafiony. Ja pozostałem na miejscu do momentu zdławienia ognia. Przyjechały dwa zastępy. A to że strażacy nie szukali zgłaszającego to chyba oczywiste. Pożar był! Na szczęście bez ofiar.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.