„Don Diego” przed GROMDA 10: „Kocham boks na gołe pięści, ale to niełatwa miłość”
– Kocham boks na gołe pięści, ale to niełatwa miłość. Świetnie odnajduję się w krwawych walkach bez rękawic, bo – jako trochę zwariowany sportowiec – uwielbiam adrenalinę, rozumiejąc przy tym ryzyko z nimi związane – mówi Mateusz „Don Diego” Kubiszyn, który 2 września wystąpi na jubileuszowej gali GROMDA 10.
Pochodzący z Podkarpacia Mateusz Kubiszyn to zawodnik jakich mało w polskich sportach walki. Z jednej skromny, opanowany i nieco skryty, na co dzień pomagający jako strażak (wcześniej pracował jako ratownik medyczny), a z drugiej bezwzględny i niezwykle pewny siebie gladiator, który świetnie sobie radzi sobie w boksie na gołe pięści, ale też w pięściarstwie w rękawicach, kickboxingu i ostatnio w MMA.
– Blisko dwa lata trwa już moja przygoda z GROMDA. Pod koniec sierpnia 2020 roku wygrałem trzy walki, z Arturem „Chuliganem” Tomalą, Rafałem „Łazarem” Łazarkiem i w finale z Dawidem „Maximusem” Żółtaszkiem. Później pokonałem też Krystiana „Tysona” Kuźmę, a w poprzednim roku mierzyłem się z Pawłem „Byku” Strzelczykiem. Każda walka ma swoją historię i dramaturgię, ale taka jest GROMDA – nieprzewidywalna, ostra i tylko dla wytrwałych! – powiedział 3-krotny Mistrz Świata w kickboxingu w formule full contact.
„Don Diego” Kubiszyn wkrótce skończy 31 lat, a więc jest w świetnym wieku dla sportowca. Mimo że mierzy tylko 183 cm i waży ok. 95 kg jest gotów stanąć w szranki z najpotężniejszymi bijokami federacji GROMDA.
– Mogę bić się z każdym, bez względu na jego warunki fizyczne. Dajcie mi nazwisko, a ja przygotuję odpowiednią taktykę! Wiem, że kibice mają chrapkę zobaczyć hitowe walki z moim udziałem. Z kim? Nie wiem, zadecydują włodarze GROMDA. Może być Vasyl Halych, może być Bartek „Balboa” Domalik, może być ktoś z 2-metrowych gigantów. Kiedyś walczyliśmy z Balboą i walka zakończyła się remisem. Prywatnie mamy dobre relacje, nie ma mowy o złej krwi, ale taki rewanż – w boksie na gołe pięści – byłby wskazany, a wręcz jest nieunikniony – stwierdził Mateusz Kubiszyn.
Co miał na myśli „Don Diego” mówiąc o niełatwej miłości do pięściarskich walk bez rękawic? – Wiem, że łatwo o kontuzję, że dwa razy dłużej dochodzę do siebie porównując inne formuły walki, ale co zrobić… Ja to po prostu kocham. Nie ma nic lepszego niż wyniszczająca rywalizacja na gołe pięści. Odnajduję się w nim jak nikt inny. Do tego potrafię dopasować się do stylu rywala tak, by nie dać sobie zrobić krzywdy. Ale przypomnę jeszcze, że na GROMDZIE nie daję nikomu rewanżów. Chcesz walczyć jeszcze raz, to możemy, ale w boksie, kickboxingu albo mma. Na gołe pięści masz tylko jedną szansę! – zakończył „Don Diego”, którego w tym roku zobaczymy także na gali Tymex Boxing Promotion. 2 września w akcji pojawi się znów kolejny ze znakomitych Gromadziarzy Patryk „Gleba” Tołkaczewski.