Martin Lewandowski po raz kolejny zabrał głos w sprawie słabej sprzedaży gali KSW 62. Próbował także wyjaśnić, dlaczego wyniki nie były tak dobre, jak oczekiwał.
Na wspomnianej gali KSW 62 w walce wieczoru doszło do starcia Akopa Szostaka z Szymonem Kołeckim. Po ogłoszeniu main eventu w sieci pojawiła się masa krytycznych komentarzy, a wielu internautów straciło zainteresowanie tym wydarzeniem.
Nikt nie miał wątpliwości, jak zakończy się ta walka. Szostak to zbyt małe wyzwanie dla Szymona Kołeckiego, który w przedostatnim pojedynku pokonał doświadczonego weterana Martina Zawadę. Main event KSW 62 potoczył się bez niespodzianek, a Kołecki wygrał już w pierwszej rundzie.
Martin Lewandowski w rozmowie z InTheCage przyznał, że ta walka to dla niego nauczka na przyszłość:
– Szczerze powiem, że nie. Miałem znacznie wyższe oczekiwania co do wyników PPV i na tym poprzestańmy… ale rozpatrujemy jakiś wycinek rzeczywistości federacji. Ja już przestałem od kilku lat patrzeć na zasadzie poszczególnych gal, tylko to dla mnie roczny budżet, przepływy pieniędzy – oświadczył.
– Pytasz o moje oczekiwania, tak, myślałem, że będą wyższe i jestem bardzo zawiedziony tym wynikiem. To dla nas nauczka na przyszłość – dodał szef KSW.
MARTIN LEWANDOWSKI TŁUMACZY SŁABĄ SPRZEDAŻ GALI KSW 62 Z AKOPEM SZOSTAKIEM
Ponownie o sprzedaż gali KSW 62 Martin Lewandowski został zapytany w wywiadzie z portalem mymma.pl. Tym razem szef organizacji przyznał, że jednak warto było słuchać kibiców, którzy byli mocno niezadowoleni z karty walk:
– Powiem szczerze, że do końca nie rozumiałem i może to był mój błąd, że zbagatelizowałem te głosy dotyczące tego, że… Nie chcę mówić, że to była jakaś duża ilość, ale były głosy, że fightcard był słaby. Rozumiem, że dla kogoś, kto mocno sportowo na to patrzy, to ostatnia walka mogła być taka lekko z przymrużeniem oka. Ale pozostałe rzeczy? Tam naprawdę były takie tury, że aż się dziwiłem, że ktoś może powiedzieć, że to jest słaby fightcard. Myślę, że to jakaś nieprzychylność.
– Tak naprawdę wydaje mi się, że zagrał jeden czynnik, który wpłynął bardzo mocno na nie tak satysfakcjonującą sprzedaż, jak bym sobie życzył – a mianowicie wakacje. I to, że jesteśmy w takim, a nie innym, dziwnym okresie ewolucji, że dopadł nas wirus i ten wirus spowodował, że ludzie wolą pić piwko ze znajomymi na plaży, zamiast siedzieć przed telewizorem. Jak byliśmy zamknięci w domach, to może wyglądało to inaczej, bo bardzo mocno chwaliłem galę w lipcu 2020 roku, czyli w najbardziej hardcorowym roku, jeśli chodzi o wirus. Wtedy sprzedaż mieliśmy wywaloną w kosmos, a takiej nie zakładałem. Może tutaj apetyty był z mojej strony zbyt wysokie.
– Więc mówię, nie jest to wina zawodników. Nie jest to też wina, mam wrażenie, ani fightcardu, ani promocji. Przede wszystkim jest to wina czasu, w jakim się to znalazło. Może trzeba było zareagować na te głosy fanów, bo może po prostu fani, kibice nie widzieli czegoś ciekawego w tym fightcardzie, bo przepraszam, że powtórzę to po raz trzeci, bo to jest jednak istotne – nie chcę obwiniać ani Akopa, ani Szymona. To był nasz pomysł. Wiedzieliśmy, z czym się mierzymy. Oni wiedzieli, z czym się mierzą. Nikt nie miał tu jakichś wybujałych ambicji sportowych. Każdy wiedział, że to ma być po prostu taka walka pod media, pod kibiców, pod jakieś zainteresowanie.
Źródło: IntheCage / mymma.pl
- Prezes FEN odpowiedział Rębeckiemu! „Budowaliśmy jego wielkość” [WIDEO]
- Federacja organizuje spotkanie z zawodnikami gali FAME 23!
- Tomasz Narkun wróci do KSW? „Trochę biję się z myślami, bo…”
- Definitywny koniec? Okniński szczerze o współpracy z Ferrarim [VIDEO]
- Chuzhigaev z kolejną szpilą w Narkuna! Dojdzie do rewanżu w KSW?