MMA

Justyna Haba kończy karierę MMA! „Niestety zawodowe walki nic nie zmieniły w moim życiu. Zastanawiałam się, czy wystarczy mi do końca miesiąca na paliwo na treningi”

Pochodząca z Rzeszowa Justyna Haba poinformowała o zakończeniu kariery! Zawodniczka w wymowny sposób wypowiedziała się na temat swojej kariery oraz tego jak do tej pory wyglądało jej życie.

Polska „Lara Croft” zadebiutowała w zawodowym MMA w 2018 na gali Rizin FF w Japonii i wygrała poddając w drugiej rundzie swoją rywalkę. Co ciekawe walką wieczoru tamtej gali był pojedynek Floyda Mayweathera z Tenshinem Nasukawa, za który „Money” zarobił 10 milionów dolarów, a walka nie trwała nawet jednej rundy.

Kolejną walkę Haba stoczyła również w Japonii na gali Rizin 15, jednak tym razem musiała uznać wyższość Kany Watanabe (10-1), z którą przegrała po jednogłośnej decyzji sędziowskiej. W 2019 roku 30-latka stoczyła walkę na gali Free Fight Federation 2 nokautując w trzeciej rundzie Klaudię Pawicką. W zeszłym roku natomiast, na gali KSW 56 Haba pokonała po jednogłośnej decyzji Karolinę Owczarz dopisując jej pierwszą przegraną do zawodowego rekordu.

Justyna Haba kończy karierę w MMA

Zawodniczka w mediach społecznościowych poinformowała o zakończeniu kariery. Przeczytajcie sami:

„To emocje sprawiają, że chce mi się żyć. Jazda motocyklem, skok ze spadochronem, na bungie, podróże po świecie z plecakiem nie do końca planowane, dające możliwość na przygody, które będę zawsze pamiętać i wciąż próbowanie nowych rzeczy, uczenie się i nabywanie kolejnych umiejętności. Ale nic nie daje mi tyle emocji, co walka w MMA. To uzależnia. Ale na co dzień tak pięknie to nie wygląda niestety.

Mój dzień wyglądał tak, że wstawałam, śniadanie, pakowanie się i wyjazd na trening… 90 km, cholernie mocny trening, prysznic i powrót na 12/13 godzin, szybki obiad, często w trakcie jazdy i klientka, już był wieczór, więc drugi trening już w Rzeszowie, siłownia, rozciąganie lub przygotowanie posiłków na następne 2 dni i pasuje przygotować post na Instagram. Finansowo was zaskoczę, bo kilkanaście klientek w miesiącu pozwalało mi opłacić paliwo i jedzenie. I za każdym razem, gdy coś się działo z autem, przychodziło do zapłacenia ubezpieczenie itp. Zastanawiałam się, czy wystarczy mi do końca miesiąca na paliwo na treningi.

Wiem, że w moim mieście też są kluby, ale za nic nie zamieniłabym MMA Legion Team. Szkoda, że tak późno tak trafiłam, bo tam po raz pierwszy czułam się kompleksowo przygotowana pod MMA, a z trenerami mogła bym pojechać na każdą galę w ciemno i wiem, że wszystko byśmy ogarnęli. Lubię te treningi, choć średnio co drugi dzień myślałam, że umrę.

Ale ja jestem czymś więcej, niż tylko zawodniczką, a od 3 lat nie jestem w stanie rozwinąć się w żadnej innej dziedzinie, ani doświadczać nowych rzeczy i niestety zawodowe walki nic nie zmieniły w moim życiu. Za każdym razem po gali wracałam do tego samego domu rodzinnego, bo nie wynajmę nawet mieszkania i oprócz pucharu nie miałam nic, żadnej odskoczni, a nawet z kim świętować, bo nie ma czasu przecież na znajomych.

I nie chodzi tu o użalanie się nad sobą, bo bardzo tego nie lubię. Tylko, że dostaję dużo wiadomości o to, kiedy następna walka, czemu Karolina walczy, a ja nie itp. I choć to był cudowny okres w moim życiu i zebrałam mnóstwo ważnych doświadczeń i poznałam wspaniałych ludzi, to bardzo odczuwam już, że czas ucieka, a ja nie chcę, żeby każdy mój kolejny dzień tak wyglądał.

Nie proszę tu o żadne rady, bo nie podejmuję takich decyzji z dnia na dzień. Trwało to kilka miesięcy, a doświadczenie życiowe mam większe, niż wam się wydaje.”

smma

Kacper, lat 33. MMA interesowało mnie jeszcze przed tym, jak Mariusz Pudzianowski wchodził do klatki KSW. Pamiętam, jak po tym wydarzeniu wszystko nabrało rozpędu. Zagorzały fan Joanny Jędrzejczyk i Mateusza Gamrota. Na co dzień mieszkam w Hiszpanii i tam też trenuje w jednym z klubów bokserskich w Alicante.

Powiązane artykuły

Jeden komentarz

  1. Smutna decyzja, szczególnie gdy się poogląda kobiece MMA w Polsce. Wgl dopiero teraz trafiłam na komentarz Karoliny Kowalkiewicz odnośnie decyzji Haby i jestem mega zawiedzona. Kowalkiewicz, ostatnio taka wielka feministka, niby solidarność kobieca, „siła jest kobietą” i inne bzdety na pokaz, ale jak trzeba się wykazać minimum solidarności z dobrymi zawodniczkami (dziennikarek i freaków w to nie wliczam), to wyjeżdża z tekstem, że „widocznie Justyna się do MMA nie nadaje”. Sława jednak uderza do głowy, a zarobki w UFC zmieniają perspektywę. Szkoda, bo Haba przynajmniej walki wygrywała, czego od dawna nie można powiedzieć o Kowalkiewicz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.