Mistrzowski pas KSW
27 maja 2015 roku. Prawdziwy sprawdzian w postaci Mansoura Barnaoui’ego. Francuz, który w późniejszym czasie wygrał w turnieju PFL milion dolarów, faktycznie pokazał się z dobrej strony. KSW 35, pełne trybuny. Wreszcie walka, która miała wyłonić mistrza KSW w kategorii lekkiej – Gamer dostał szansę na tytuł. I faktycznie trzeba przyznać, że choć dawno zasłużył, to pokonanie Barnaoui’ego byłoby przysłowiową „kropką nad i”. Gamer zwycięski. 15 minut kapitalnego pokazu MMA, z którego zwycięsko znów wyszedł Polak.
Zmora hejtera – miał przegrać, nie przegrał. Ba, udowodnił, że wcale nie trzeba przegrywać.. wystarczy wierzyć, a Gamrot w siebie wierzył – i został mistrzem. Wydawało się, że kto by tu nie przyjechał, kto by nie stanął w klatce na przeciwko Gamrota – nie wygra. Próbę korekty tylnej części rekordu Polaka podjął w październiku inny Brazylijczyk – Renato Gomes Gabriel. KSW 36, Zielona Góra. Reprezentant kraju kawy miał ochotę zawiesić pas KSW na biodrach. Gamrot w jednym z wywiadów po KSW 35 powiedział: „Nie oddam.” I faktycznie nie oddał. Ba, tradycyjne już dla Polaka poddanie – dźwignia na stopę – załatwiła sprawę. Pas obroniony, Mateusz Gamrot – „And still”.
Wojna Gamrota z Normanem Parke
Na te pojedynki (pewnie wielu z Was się domyśla do których walk przechodzimy) poświęcę osobny akapit. Nie dlatego, że czymś znaczącym różniły się od poprzednich. No, może trochę się różniły. W sumie bardzo. Ładunek emocjonalny, który zaangażował w nie Gamer nie pozwala na krótki opis. I choć nie będę roztrząsał sytuacji pojedynków Gamrota z Normanem Parke – bo o nich mowa – to w moim odczuciu zbudowały jeszcze silniejszego zawodnika. I nie chodzi mi o siłę, której i tak już ma sporo. Zbudowały psychikę. Mentalna wojenka, którą Parke prowadził od pierwszego momentu konfrontacji z Polakiem powodowała w Gamerze jeszcze większą mobilizację. Bo choć przez wielu, walki te były postrzegane w kategoriach 'storyline’u’ – ja nie doszukuję się drugiego dna. Oczywiście, były inne niż wszystkie, ale w ostatecznym rozrachunku to Polak udowodnił, że nie ma zawodnika, który jest w stanie odebrać mu coś, o co tak ciężko walczył.
Walka na Stadionie Narodowym
Koniec maja. Stadion Narodowy w Warszawie, piękna pogoda. KSW Koloseum, nazwa oddawała w pełni to, co działo się tego wieczora w klatce KSW. Przed pierwszym pojedynkiem z Normanem nikt nie podejrzewał, że Panowie w klatce KSW spotkają się jeszcze dwukrotnie. Walka była dobra, ale wynik niczym nie różnił się od poprzednich. Gamer skuteczny, bezwzględny i zwycięski.
Cała otoczka pierwszego pojedynku sprawiła, że właściciele KSW postanowili dać Parkowi jeszcze jedną szansą zdobycie trofeum. Wymarzony scenariusz dla Irlandczyka, bo walka 'w domu’. Irlandia, Dublin i ku uciesze Normana – kibice ściskający kciuki również za niego czyli scenariusz odwrotny względem tego ze Stadionu Narodowego. Tam nikt nie kibicował Parkowi. A ten robił wszystko, żeby po raz kolejny wyprowadzić swojego rywala z równowagi. No ale cóż, Parke szanse dostał, ale nie wykorzystał jej już w piątek (mimo, że gala odbywała się w sobotę). Na wagę Irlandczyk wniósł zdecydowanie za dużo i walka straciła status pojedynku mistrzowskiego.
Przechodząc jednak do meritum, była końcówka drugiej rundy. Sędzia upomina Gamrota po raz kolejny, by uważał na wkładane w oczy Parka palce. Mimo, iż faule były nieintencjonalne, to sędzia uznał, że zbyt często zwrócił na nie uwagę, przez co zakończył pojedynek z wynikiem „No Contest – Walka nieodbyta”. Ogromne rozgoryczenie i frustracja Mateusza Gamrota. „Trzeci raz z nim nie zawalczę, nie ma szans”. Tymi słowami Gamer podkreślił, jak bardzo Norman Parke zaszedł mu za skórę swoim trashtalkiem i próbą rozbicia emocji Polaka przed ich pojedynkami. I faktycznie, na tamten moment chyba każdy kibic uwierzył, że trzeci pojedynek się nie odbędzie. Każdy kibic wiedział też jednak, że dla właścicieli KSW jest to idealny scenariusz do stworzenia trylogii, która raz na zawsze rozwiązałaby spór między zawodnikami.
Podwójny mistrz KSW – Mateusz Gamrot
Nie minęło pięć miesięcy i Gamer powrócił do klatki. KSW 42 i gala w Łodzi. Walka w obronie pasa kategorii lekkiej, rywalem Grzegorz Szulakowski. Mimo, że Szuli pokazał się naprawdę dobrze – tym bardziej, że walkę z mistrzem wziął w zastępstwie – to mało kto w KSW postawił się Gamrotowi w parterze, w którym ten pojedynek w rundzie czwartej został zwieńczony Americaną. And Still. Nic się nie zmienia. A skoro nic się nie zmienia, a życie nie lubi próżni, to Mateusz postanowił zrzucić cztery kilogramy więcej i na KSW 46 w Gliwicach zaatakować podwójną koronę – pas kategorii piórkowej, który na tamten moment dzierżył wirtuoz parterowy z kraju kwitnącej wiśni – Kleber Koike Erbst.
Wszyscy spodziewali się właśnie parterowej wirtuozerii, jednak z szacunku do wzajemnych umiejętności ani Gamer, ani Koike tego ryzyka nie podejmowali zbyt często. 25 minutowa dominacja i tym razem 'And New’. Mateusz Gamrot pierwszym, podwójnym mistrzem KSW w kategorii piórkowej i lekkiej. Perturbacje kontraktowe spowodowały, że nikt nie był już pewny czy walka z Koike nie była ostatnią walką Gamrota w KSW. Tak się jednak na szczęście nie stało i Polak nacieszył (jak się później okazało) nasze oczy jeszcze dwukrotnie pod szyldem KSW.
Trylogia Gamrota z Parke
Czas na ciekawostki, czas na statystyki. Nieco ponad 6 i pół roku od zawodowego debiutu, Gamer podwójnym mistrzem KSW z rekordem 15-0. No ok, 15-0-1, licząc no contest w starciu z Parkiem. Norman Parke… warto byłoby tą kartę zapisać raz na zawsze. Zapisać i zamknąć książkę. Stało się! KSW 53, pierwsza gala studyjna organizacji w okresie pandemii koronawirusa. 5 rund, na które czekali (prawie) wszyscy fani MMA w Polsce. Na szali pojedynku miał być pas mistrzowski w kategorii lekkiej. Mistrz tymczasowy vs. Mistrz regularny. Tylko jeden z nich zachował jednak profesjonalizm, mimo, iż dzień wcześniej Parke w programie telewizji POLSAT „Koloseum” zarzekał się, że nie ma możliwości by nie zrobił wagi. Sygnały o tym, że przestrzelił solidnie pojawiły się już około godziny 10 rano w piątek. Wieczorem na wadze się nie pojawił, a sam pojedynek stanął pod znakiem zapytania. Gamrot jednak zgodził się na to, żeby walka się odbyła, ale na zasadach które były zakontraktowane – 5 rund. On chciał tych pięciu rund, by oczyścić się z tych wszystkich emocji, które siedziały w nim od pierwszego starcia. Stało się. Po trzynastu minutach pojedynku sędzia Tomasz Bronder przerwał masakrę.
Teatr jednego aktora, absolutna dominacja. Twarz Irlandczyka wyglądała… nie, ona nie wyglądała. Gamer zrobił swoje i oczyścił głowę. Po pojedynku Parke przeprosił Gamera, jego rodzinę i narożnik za wszystkie słowa, które dotychczas padły, na co Gamrot odpowiedział podaniem ręki. Topór wojenny zakopany.
Ostatnia walka Gamrota w KSW
Jak się później okazało, ostatni pojedynek dla KSW Mateusz Gamrot stoczył na kolejnej gali. Polak wiedział, że po tym pojedynku będzie wolnym zawodnikiem i nie będzie przedłużał umowy z KSW. Marian Ziółkowski, który wszedł w zastępstwie za kolejne odkrycie KSW – Shamila Musaeva (na ten pojedynek swoją drogą zęby ostrzyło sobie 95% środowiska MMA) – postawił się mistrzowi. 5 rund walki, która nie porwała. Gamer miał swoje problemy, Golden Boy swoje. Nie była to najlepsza walka w historii KSW, ale Mateusz Gamrot z rekordem 17-0-1 zakończył swoją przygodę z organizacją. Po walce podziękowania, łzy i świadomość wszystkich fanów, że miejsce Gamrota jest już tam, gdzie jego marzenia. UFC było nagle czymś, co musiało się wydarzyć, a nie miejscem, do którego być może kiedyś, dzięki ciężkiej pracy, uda się dojść.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU NA KOLEJNEJ STRONIE
8 komentarzy