UFC

Francis Ngannou przestaje się uganiać za Jonem Jonesem: „Co mówi, a co robi, to dwie różne rzeczy.”

Mistrz UFC w kategorii ciężkiej, Francis Ngannou zdaje się zapominać o Jonie Jonesie. Kameruńczyk szykuje się do obrony tytułu na UFC 270, a „Bones” poszedł w odstawkę.

Francis Ngannou mistrzem UFC w królewskiej kategorii wagowej został w marcu, gdy znokautował Stipe Miocica. „The Predator” wziął w ten sposób rewanż na Amerykaninie, który wygrał ich pierwsze starcie w 2018 roku jednogłośną decyzją.

Nowo koronowany mistrz dywizji ciężkiej od razu wziął na cel najbliższego rywala. Tym miał być Jon Jones, który szykował się do debiutu w nowej kategorii wagowej. Biorąc pod uwagę ciężkie ręce i możliwość znokautowania niemal każdego w wykonaniu Ngannou oraz umiejętności „Bonesa” wszyscy spodziewali się wielkiego show.

Do tego jednak nigdy nie doszło. Dana White toczył otwartą wojnę z menedżerem fightera na temat nowo ustalonej walki o tymczasowy tytuł mistrzowski na UFC 265. Ngannou tymczasem nie ukrywał, że przyczyną jego konfliktu z UFC były pieniądze. To właśnie przez wysokość wypłaty nie udało się dogadać szczegółów walki Francis Ngannou vs. Jon Jones.

Sprawdź!  Trener Mirosław Okniński wytypował walki Polaków na UFC 267! "Błachowicz? Na punkty może być różnie, ale Janek powinien go..."

O ile „The Predator” ma ustaloną datę powrotu i zobaczymy go w styczniu na UFC 270 przeciwko Cirylowi Gane, o tyle były mistrz kategorii półciężkiej nie wystąpił od lutego 2020 roku, choć w tym na pewno nie pomogło zatrzymanie przez policję w Las Vegas.

I choć po raz kolejny Jon Jones obiecuje, że odstawił alkohol i zarzekał się, że wcale nie pobił swojej partnerki, fighter twierdzi, że zobaczymy jego powrót w 2022 roku, ale świat nie jest na to gotowy. Francis Ngannou nie czuje się do tego przekonany, ale to nic – bo wcale nie odczuwa takiej potrzeby:

Osobiście mam to gdzieś. Dużo się mówi o Jonie Jonesie. On też sporo gada, a nadal nie powrócił. Szczerze mówiąc po pokonaniu Stipe nie sądziłem, że spotkam się z kimś innym, niż Jones. A minęło prawie 10 miesięcy i mierzę się z Cirylem Gane, który nawet nie był częścią krajobrazu w tamtym momencie.

To, co Jon Jones mówi, a co robi, to dwie różne rzeczy i nie postawiłbym na niego żadnych pieniędzy. Robię to, co robię, ale nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Nie jest to jednak coś, za czym teraz bym ganiał.

Źródło: MMA Junkie

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.