Marvin Vettori nadal uważa, że jest lepszy od Israela Adesanyi: „Ogólnie nie był lepszy, niczym specjalnym się nie wyróżniał.”
Marvin Vettori dwukrotnie w karierze mierzył się z Israelem Adesanyą. Choć pierwsze starcie skończyło się niejednogłośną decyzją, to w drugim nie było wątpliwości, że „The Last Stylebender” jest lepszym zawodnikiem… Choć „The Italian Dream” uważa inaczej.
Israel Adesanya vs. Marvin Vettori
Marvin Vettori po raz pierwszy mierzył się z Israelem Adesanyą w kwietniu 2018 roku. Włoch dominował w parterze, ale było to zbyt mało, aby uzyskać przychylność na kartach sędziowskich. „The Last Stylebender” zwyciężył niejednogłośnym werdyktem, a „The Italian Dream” przez kolejne lata twierdził, że został wykiwany przez arbitrów.
W końcu jednak po pięciu wygranych z rzędu Marvin Vettori osiągnął swój cel. Włoch wystąpił w walce wieczoru UFC 263, gdzie stawką był tytuł mistrza wagi średniej dzierżony przez Israela Adesanyę. Nigeryjczyk tym razem nie pozostawił złudzeń kto jest lepszy. Włoski fighter przed walką wielokrotnie powtarzał, że pierwsze starcie było wypadkiem przy pracy, a w kolejnym pokazałby kto jest lepszy. I choć tak się nie stało, Vettori nadal uważa, że to nic nie znaczy.
Marvin Vettori: „Nie był lepszy”
„The Italian Dream” przyznał w rozmowie z MMA Junkie, że irytowało go, jak media i fani oceniali rewanżowy pojedynek. Myślał, że zrobił wszystko, by była to chociaż niejednogłośna decyzja, o ile nie wygrana, i twierdzi, że powinien być bardziej doceniany. Ponadto Włoch uważa, że nie pokazał wszystkiego, co potrafi, ze względu na niespodziewane wydarzenia w oktagonie:
– Zachowywał się i stoczył bardzo inteligentny pojedynek. Nie był jednak lepszy. Ogólnie nie był lepszy. Nie miał więcej umiejętności, nie miał lepszej wytrzymałości. Naprawdę, niczym specjalnym się nie wyróżniał. Walczył mądrze, wiedział, że jest mistrzem. Nie chciał nawiązać ze mną wymian. To, co robił dobrze, to granie z publicznością. Praktycznie wszyscy byli jego narożnikiem. Miał swój zespół w narożniku, ale w zasadzie sam nim był. Widział wszystko jakby z zewnątrz.
– Popełniłem błąd, chyba temu, że była to pierwsza walka przed publicznością po pewnym czasie, albo z innych powodów. On to wykorzystał jako swoją przewagę. Ja z niej nie korzystałem, praktycznie pozwoliłem, żeby zagrało to przeciwko mnie, jakbym miał klapki na oczach. Normalnie nic by to nie zmieniło, ale walka o tytuł to inna bajka.
Marvin Vettori będzie miał szansę znów zacząć wołać o mistrzowski pojedynek, jeśli na UFC Vegas 41 pokona innego byłego pretendenta, Paulo Costę. „The Italian Dream” zapowiadał już jakiś czas temu, że naprawdę chce zniszczyć tego pijaka. Ciężko jednak wyobrazić sobie, by UFC tak szybko dało kolejną szansę fighterowi, który już dwukrotnie przegrywał z Israelem Adesanyą. Marvi Vettori uważa jednak, że swoimi występami wypracuje trylogię z Nigeryjczykiem:
– Popełniłem błąd i poniosłem za to cenę. Ale wiesz, zdałem sobie sprawę, że naprawdę mogę pokonać tego gościa i że jestem od niego lepszy. Dwa dni po starciu miałem uczucie: „jeśli jeszcze raz się zmierzymy to pobiję go, na czysto.” Ale teraz muszę wypracować na nowo swoją pozycję.
– Zdecydowanie myślę o tytule. Wiem, że znów zetrę się z Adesanyą. Chcę walczyć z najlepszymi, być najlepszym i koniec końców pokazać to zdobywając tytuł.
Źródło: MMA Junkie