KSW

Soldić o nokautowaniu rywali: „Nie byłem zaskoczony. Wiem, co robię z zawodnikami UFC”

Roberto Soldić, który ma na swoim koncie wiele nokautów, po ostatniej wygranej przyznał, że nie jest zaskoczony tym, jak kończy swoich przeciwników.

Chorwat w organizacji KSW stoczył 9 pojedynków i poniósł tylko jedną porażkę. Aż 8 razy kończył swoich rywali przed czasem. Przez nokaut techniczny pokonał Mańkowskiego, Materlę i Kincla. Pierwszego z nich rozbił tak brutalnie, że narożnik poddał walkę po trzeciej rundzie.

Natomiast po ciosach Chorwata ciężko znokautowani padali Du Plessis, Bohrer, Kaszubowski i w ostatnim starciu Khalidov.

Soldić po ostatniej wygranej udzielił wywiadu Igorowi Lazorinowi, w którym przyznał, że zna swoje możliwości i nie jest zaskoczony tym, jak kończy swoich przeciwników:

– [Transkrypcja lowking.pl] Wierzę w siebie, wierzę w swoją kondycję. Byłem bardzo opanowany. Pokazałem też swoje zapaśnicze umiejętności. W pierwszej rundzie mnie przewrócił, a potem wróciłem na nogi. W drugiej rundzie doszło do wymiany, trafiłem lewym sierpem i było po wszystkim. Wygrałem tę walkę i nie byłem tym zaskoczony.

– Nie byłem zaskoczony. I nie chodziło tylko o Mameda, bo wiem, co robię z zawodnikami UFC. Idę do przodu i niszczę ludzi. Tyle. Jeśli oni atakują, mam też kontruderzenia. Mam wiele broni, wiele umiejętności, których jeszcze nie pokazałem.

Przyznał również, że nie cieszył się z nokautu na Mamedzie, gdyż nigdy nie chce, żeby jego rywale mieli jakiekolwiek problemy ze zdrowiem.

Sprawdź!  KSW 65: Khalidov vs Soldic. Gdzie i jak oglądać? Transmisja, stream online

– Byłem bardzo smutny, bo życie i zdrowie to priorytety. Nie lubię stwarzać problemów życiowych innym. Ale gdyby on mógł to zrobić, to zrobiłby to samo mnie, więc… Dlatego nie świętowałem, dlatego chciałem uciszyć ludzi, bo wielu ludzi ode mnie, z Bośni oraz z Polski krzyczało, że „dobrze”, cieszyli się. Krzyczałem, żeby nie świętowali. To samo powiedziałem mojej ekipie. Nie wskakujcie do klatki, nie szalejcie, nie krzyczcie. Chciałem, żeby najpierw wstał.

– Lubię Mameda. Oglądaliśmy go wcześniej, 10 lat temu. Był jednym z najlepszych zawodników spoza UFC. Powiedziałbym, że Top 5 w swojej dywizji. Gdy więc dostałem tę walkę, to było prawie jak spełnienie marzeń. Nie świętowałem zwycięstwa.

– Po walce wysłaliśmy sobie wiadomości na Instagramie. Napisałem mu, że życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Nie chcę mieć niczego na sumieniu, ale taki jest ten sport. Mamy swoje rodziny. Pełen szacunek, ale w klatce wszystko może się wydarzyć.

Źródło: lowking.pl

Sprawdź!  Juras szczerze o największej wypłacie w karierze: "Za Mariusza zawsze..."

Bartosz

Od lat prawdziwy fan piłki nożnej. Od 11 roku życia trenuję boks, który jest moim hobby. W wolnym czasie podróżuje. Ulubiony kierunek? Włochy i Francja, ale przede wszystkim uwielbiam wspinaczkę górską i polskie Tatry.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.