UFC

Giga Chikadze nie ukrywa złości z rankingu. Wyzywa kogo się da! „W top 3 jest gość, który nie wystąpił od kiedy dołączyłem.”

Zawodnik dywizji piórkowej UFC, Giga Chikadze, wkurzył się po opublikowaniu najnowszego rankingu przez największą federację MMA. Popularny Ninja po raz kolejny znalazł się daleko za Yairem Rodriguezem, awansując na jedynie 8. pozycję.

Na UFC Vegas 35 oprócz finałowych walk The Ultimate Fightera zobaczyliśmy również starcie jednych z najlepszych kickbokserów w UFC: Giga Chikadze vs. Edson Barboza. Gruzin nie dał szans rywalowi i skończył go już w 3. rundzie pojedynku. Popularny Ninja odniósł w ten sposób 7-mą wygraną z rzędu dla największej organizacji i przedłużył swoją obecną serię do 9-ciu zwycięstw.

Jeszcze w oktagonie po UFC Vegas 35, Giga podkreślił zarówno swój rekord, jak i znaczenie wygranej z Barbozą. Na konferencji prasowej wspominał nazwisko Yaira Rodrigueza. Meksykanin pozostaje nieaktywny od 2019 roku, a po wycofaniu się Maxa Hollowaya z planowanego starcia odmówił walki z Ninją. Gruzin uważa, że powinien zająć miejsce przed nim w rankingu. Tymczasem w oficjalnie opublikowanym przez największą federację MMA zajmuje dopiero 8. lokatę. Chikadze odniósł się do tego w rozmowie z MMA Junkie:

– Liczyłem, że wskoczę do top-3. Jest tam jeden gość, który nie walczył ani razu, od kiedy dołączyłem do UFC, a zdążyłem już wystąpić 7 razy. Siedem razy w mniej niż dwa lata. To coś, czego nie można zignorować. A dali mi 8-mą pozycję… Trochę mnie to zasmuciło.

Giga Chikadze podkreśla, że uważa się za jednego z najlepszych strikerów w dywizji. Pragnie też jak największych wyzwań, które szybko doprowadzą go do upragnionego celu – mistrzostwa UFC w wadze piórkowej. Mówiąc o następnym przeciwniku, Gruzin nie bał się wymienić topu swojej kategorii:

Sprawdź!  Historia i droga Mateusza Gamrota do UFC. Jak Polak spełnił swój amerykański sen.

– Wkurzył mnie ten ranking. Chcę zostać uznanym za gościa z czołówki, bo chcę zawalczyć o tytuł tak szybko, jak to możliwe. Chcę być rezerwowym dla walki o pas. Jeśli nie, to dajcie mi Maxa [Hollowaya], albo Yaira [Rodrigueza]… Coś, co przybliży mnie do walki o tytuł… Korean Zombie. Wiesz co? Nawet jakby dali mi Kattara, to bym się nie obraził.

Ze wszystkich wymienionych fighterów, najwięcej sensu zdają się mieć pojedynki z Blessed’em oraz El Panterą. Ranking rankingiem, ale nie można ignorować zwycięstw, jakie Chikadze odnosi w oktagonie. O ile Holloway jest zawodnikiem, który pojedynku nie zwykł odmawiać, o tyle to z Rodriguezem konflikt zdaje się być ostrzejszy.

Źródło: MMA Junkie

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.