CHACIA przed GROMDA 20: „Będę jeszcze mocniejszy niż wcześniej”

Podczas gali GROMDA 20 dojdzie do potyczki finalisty poprzednich turniejów walk na gołe pięści. Jeden z bohaterów potwierdzonego zestawienia udzielił wywiadu oficjalnemu portalowi organizacji.

„Trzy szybkie nokauty w zwycięskim turnieju cieszą i motywują, ale nie pokazałem wszystkiego, co potrafię! Kolejną próbkę umiejętności zaprezentuję 7 marca „ zapowiada Patryk „CHACIA” Chacia (3-1) przed galą GROMDA 20: STARA SZKOŁA, na której czeka go walka z Danielem „Piaskiem” Piaskowskim. Limitowana pula biletów na eBilet. Kup PPV na GROMDA.tv.

Redakcja: To był powrót w wielkim stylu po 3-letniej przerwie?

Patryk CHACIA: Bardzo sumiennie przygotowywałem się do GROMDY 19, a zaraz po jej zakończeniu zadeklarowałem prezesowi Mariuszowi Grabowskiemu, że jeszcze mocniejszy będę na jubileuszowej nr 20.
Faktycznie, wróciłem w bardzo dobrym stylu. Pokazałem, że umiem bić się na gołe pięści, a o to przede wszystkim chodzi, ale też mocny mental. Jeśli głowa dobrze pracuje, a rywale są dobrze ułożeni pięściarsko, wtedy lepiej czuję się w ringu. A miałem bardzo dobrych zawodników Łapę i Wikinga oraz w finale również mega przygotowanego Maniu.

Pochwaliłeś Piotra Łapucia, Kamila Janika i Marcina Kujdę, a tymczasem walki były szybkie, efektowne, bez pozostawienia wątpliwości, kto był lepszy.

Jeśli mam możliwość nokautowania, to kończę walkę! Z Łapą i Wikingiem wygrałem w 1 rundzie, podobny był plan na Maniu i trochę byłem zły, kiedy usłyszałem, że już przerwa… Pomyślałem: no jak to, wychodzimy do 2 rundy? Finał miałem szybkiej rozstrzygnąć.

Jak zmienił się Patryk Chacia od debiutu w GROMDZIE w 2021 roku?

Dużo zmian na plus, a mam na myśli poprawę wydolności, wytrzymałości, techniki. Część zawodników mówi, że korzysta z porad psychologów, a ja wychodzę z założenia, że jestem w stanie sam sobie poradzić. Tak jak wspomniałem, jestem mocny psychicznie, nic nie jest w stanie mnie złamać. Wierzę w siebie! Ciężka praca na co dzień sprawia, że wchodząc do małego ringu GROMDY nie mam sobie nic do zarzucenia. Wiem jak ciężko zasuwałem na treningach.

Zawodnicy Gromdy tworzą świetną ekipę, mają klasę sportową i wiedzą po co przyjeżdżają do Pionek.

Dlatego szanuję chłopaków i… jestem na maksa czujny. Wiem, że nieprzewidziane ciosy mogą spaść na głowę, a wolałbym ich uniknąć.

Wspominałeś o kilku potencjalnych rywalach. Wiesz z kim staniesz oko w oko 7 marca?

Po poprzedniej gali mówiłem, że mógłbym bić się z wieloma przeciwnikami. Ale też nie zamierzam kozaczyć, że już i teraz z każdym… Chcę krok po kroku budować swoją markę. Marzę aby się pokazywać za każdym razem ze świetnej strony, może dostrzegliby mnie też sponsorzy i pomogli w kolejnych przygotowaniach. Mógłbym skupić się tylko na sporcie, co w moim wieku 26 lat jest bardzo ważne.
Ale wspomniałem też panu Grabowskiemu, że jestem gotowy w razie czego bić się natychmiast z najlepszymi. Zapewne wystąpię w Extra Fight i gdybym szybko wygrać, jak trzeba to tego samego dnia kogoś zastąpię np. w turnieju. Będę się bił dopóki światło nie zgaśnie.

Może się zdarzyć w losowaniu, że trafisz po prostu na kogo, z kim nie chciałbyś walczyć…

Reguły GROMDY są jasne, jest rywal, jest walka. Oczywiście, mam bliskich kolegów w tym środowisku i nie chciałbym bić się np. z Mario z Zakopanego. Bardzo szanuję Mariusza Kruczka, ale takich osób mógłbym wymienić więcej.

Czym dla Ciebie jest GROMDA?

Szansą na pokazanie się szerszej publicznością i spełnianie marzeń. Zaczynałem jako młody chłopak, który nie miał w okolicy klubu sportów walki, więc koncentrował się na siłowni. Dopiero później pojawiły się lepsze perspektywy, w tym po wyjeździe do Niemiec i Norwegii. Dużo osób mówi, że mam to „coś”, co jest potrzebne w pojedynkach na gołe piąchy. Czas to udowadniać na galach.

Należysz do najmłodszego pokolenia GROMDZIARZY. Jak są Twoje ringowe atuty?

Przy wzroście 184 cm ważę 96-97 kg, jestem szybki i dynamiczny. Mam bardzo silne uderzenie z prawej ręki i celny lewy prosty. Do tego dochodzi bardzo dobra kondycja. Szybkie nokauty są dobre dla mnie i… przeciwników, bo nie ma nic lepszego niż dobrze wykonana robota. Ale zdaję sobie sprawę, że przyjdą długie i ciężkie walki. Jestem chętny.
Przy okazji, chciałbym poruszyć temat ciosów w tył głowy. Ważne, aby sędziowie bezwzględnie na to zwracali uwagę. Wiking tak mnie trafił i może liczył, że moje rozcięcie sprawi, iż nie będę zdolny do kontynuowania turnieju. To miał być taki sprytny plan? Na szczęście skórę mam twardą jak słoń. Miejmy do siebie szacunek, wiadomo jak konsekwencje niesienie za sobą bicie w głowy, pięściarze tracą zdrowie i życie. Stąd mój apel. Walczmy sportowo!

Źródło: Informacja prasowa.