Holloway o planach po UFC 308. Chce walki z Makhachevem!
Max Holloway, który w najbliższy weekend stoczy kolejną walkę o pas kategorii piórkowej, patrzy wyłącznie przed siebie. Tam zaś widzi potencjalne starcie z Islamem Makhachevem.
„Błogosławiony” wraca do swojej macierzystej kategorii wagowej, w której święcił największe tryumfy. To w dywizji piórkowej wyrobił sobie status gwiazdy, między innymi pokonując dwukrotnie legendę w osobie Jose Aldo. Z czasem jednak stracił tytuł na rzecz Alexandra Volkanovskiego, który z kolei na początku roku przegrał z Ilią Topurią.
Teraz to właśnie Max Holloway zmierzy się z Gruzinem na UFC 308. Walkę wieczoru gali w Abu Dhabi możecie obstawić na stronie i w aplikacji bukmachera FORTUNA. Na start otrzymacie darmowe 30 zł za rejestrację i depozyt oraz zakład bez ryzyka do 100 zł.
Holloway chce walki z Makhachevem!
Pretendent do pasa wagi piórkowej był gościem ostatniego podcastu Demetriousa Johnsona. Max Holloway w rozmowie z byłym mistrzem UFC potwierdził, że w celuje w pojedynek z Islamem Makhachevem w przyszłym roku! Hawajczyk docenia Dagestańczyka, z którym walka byłaby najbliższą niedoszłej konfrontacji z Khabibem Nurmagomedovem. Panowie mieli spotkać się w kwietniu 2018 roku, jednak Holloway był zmuszony do wycofania się ze starcia w przeddzień gali.
– Musisz robić wielkie rzeczy. Miałem zabookowaną walkę z Khabibem jakiś czas temu, a Islam to taki Khabib 2.0. Chcę tego wszystkiego, chcę całego szumu. Walka z nim byłaby wielkim zaszczytem, a chcę zapisać swoje nazwisko w historii tego sportu. Ale, jak sam powiedziałeś, wszystko po kolei. Najpierw Ilia [Topuria].
Holloway podkreślił też, że Makhachev wcześniej nie był zainteresowany walką z nim. Wszystko jednak zmieniło się po słynnym na cały świat nokaucie na Justinie Gaethjem.
– Jeśli jednak miałbym wybór, to dlaczego nie? Dlaczego nie wziąć walki z Islamem? Islam nigdy nie powiedział, że chce ze mną walczyć, gdy mówiłem o zmianie dywizji na lekką po walce z Gaethjem, a to on miał się z nim bić jako następny. Powtarzał jak mantrę: „Nie wiem, po co miałbym z nim walczyć”. Ostatnio jednak narracja się zmieniła. Tego właśnie potrzebowałem, tego pęknięcia w ścianie, bracie.