Zgodził się na walkę, ale nie wiedział, że chodzi o UFC 303! Ige ujawnił szczegóły
Dan Ige podzielił się szczegółową historią z sobotniej nocy, kiedy to przyjął walkę na zaledwie kilka godzin przed jej rozpoczęciem.
Ostatnie godziny przed UFC 303 przyniosły spore zmiany w rozpisce. Najpierw doszło do zmiany kategorii wagowej w planowanym co-main evencie Ortega vs. Lopes, a na godziny przed startem karty głównej „T-City” zmuszony był wycofać się z gali.
Jego miejsce na wariackich papierach zajął Dan Ige. Popularny „50K” opowiedział w wywiadzie dla MMA Junkie Radio, jak doszło do występu w co-main evencie UFC 303.
– Odwiedziła mnie akurat masażystka, masowała całą rodzinę, a ja byłem ostatni. Poszedłem na stół około 15, byłem niedostępny przez 1,5 godziny. Nie wiedziałem, że będę walczył. Miałem zaplanowany pojedynek na 20 lipca, więc szykowałem ciało na początek obozu, który był zaplanowany w poniedziałek.
Gdy nieświadomy Ige korzystał z dobrodziejstwa masażu, jego telefon wydzwaniał raz po raz wyświetlając różne nazwiska. „50K” był idealną opcją na zastępstwo za pięć dwunasta za chorego Ortegę. 32-letni Hawajczyk rezyduje w Las Vegas, gdzie miał zaplanowaną walkę, więc dodatkowo miał gotowe wszystkie wymagane papiery.
– Komórka była w trybie „nie przeszkadzać”. Moja żona przyszła, bo wydzwaniał do niej Ali Abdelaziz. W końcu chwyciłem za telefon. 10 nieodebranych połączeń: Ali, Hunter Campbell… Pomyślałem „co się dzieje?”
– Zanim skończyłem sprawdzać, kto dzwonił, oddzwonił Ali. „Bracie, Ortega wypadł”, ja mu na to: no spoko. A on: „Chcesz walczyć z Lopesem?”, odpowiedziałem: „Pewnie, lecimy”.
Ige był w szoku, gdy dowiedział się, że walka ma się odbyć już za kilka godzin. Naturalnie bowiem spodziewał się późniejszego terminu. Dopytywał menedżera, czy to w ogóle możliwe? Otrzymawszy potwierdzenie zaczął biegać po domu zgarniając wszystkie niezbędne (jak się okazało zbędne również) rzeczy i posilając się, by mieć siły na występ. Co ciekawe fighter sprawdził na umowie wyłącznie kwotę gaży, która mu się bardzo spodobała. Na tyle, że nie dopatrzył się limitu wagowego.
Na jego szczęście ważył dokładnie 165 funtów, a taki został ustalony limit. Pojedynek zakończył się jednogłośną wygraną Lopesa, ale Dan Ige czuje się zwycięzcą.
– Jak na brak game planu, nic z tych rzeczy, tylko dla wyjścia i walki uważam, że poradziłem sobie całkiem nieźle. W pewnym sensie czuję się zwycięzcą. Zdobyłem rozgłos, fanów, przychylność UFC – to wszystko jest ważne. Zwykle nie czujesz się tak pozytywnie kilka dni po przegranej… Co za cholerna, dzika noc!