Wrzosek mocno o aferze z Szeligą i jego byłym trenerem: „Parszywy człowiek. Nie wyobrażam sobie większego…”
Marcin Wrzosek zabrał głos w sprawie głośnej w ostatnim czasie afery dotyczącej Piotra Szeligi i jego byłego trenera Rafała Antończaka.
Były mistrz KSW na kolejnej gali ponownie zmierzy się z „Szelim”. W pierwszym pojedynku bardzo szybko niefortunnie wylądował na macie i doznał bardzo poważnej kontuzji ręki. Nie tylko nie był w stanie kontynuować starcia, ale także potrzebował kilku miesięcy na powrót do zdrowia.
Teraz dojdzie do rewanżu, a znaczna część kibiców wspiera Wrzoska, co mogliśmy zobaczyć już podczas ich pierwszego face-to-face na gali FAME Friday Arena. Fani wygwizdali „Szeliego” i dali mu jasno do zrozumienia, że nie chcą go oglądać.
Wrzosek komentuje aferę z Szeligą
Szeliga jest aktualnie jedną z najmniej lubianych postaci w środowisku freakowym. Wszystko przez to, że związał się z partnerką swojego trenera, kiedy ten po wypadku na ringu znajduje się w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką. Wcześniej freak fighter zbierał pieniądze na jego leczenie i nawet stwierdził – Złapałem kontakt dobry, przygarnął mnie do klubu. Można powiedzieć, że zacząłem go traktować jak ojca.
Kiedy jednak wyszło na jaw, że spotyka się z jego żoną, oświadczył – To nie jest żaden mój kolega. To, że zbierałem pieniądze, bo chciałem pomóc, nie znaczy, że jest moim kolegą.
Za swoją postawę Szeliga został bardzo mocno skrytykowany nie tylko przez kibiców, ale również innych zawodników. Teraz głos w rozmowie z MMA-Bądź na bieżąco zabrał Marcin Wrzosek, który nie gryzł się w język. Zarzucił freak fighterowi, że do wypromowania swojej osoby wykorzystał tragedię i zbiórkę na leczenie, przez którą doszło także do głośnego konfliktu z „Arabem”:
– Parszywy człowiek. To, jak Szeliga wypowiadał się o trenerze i potem pokazał, co naprawdę myśli, chciał budować popularność na tej zbiórce. „Arab” powinien mu napluć w mordę, po tym, jak sobie wycierał trenerem usta, przynosił jakieś papiery, naprawdę parszywe zachowanie, łapanie zasięgów na krzywdzie. To jest coś takiego, jak uwiężą pieska, później go ratują dla klików. Tutaj jest o wiele gorsza sytuacja, mówimy o człowieku i o ojcu. Z tego, co wiem, był bardzo dobrym gościem, czego nie można powiedzieć o Szelidze. Nie wyobrażam sobie większego śmietnika niż Szeliga.