UFC

T.J. Dillashaw po wygranej z Cory’m Sandhagenem: „Tatuś wrócił, dzi*ki!”

T.J. Dillashaw powrócił na zwycięską ścieżkę! Amerykanin po dwóch latach przerwy ponownie pojawił się w oktagonie, gdzie po bardzo bliskiej walce pokonał na punkty rywala, którym był Cory Sandhagen!

Main event UFC Vgeas 32 przyniósł wiele emocji. Przede wszystkim największym znakiem zapytania była forma byłego mistrza dywizji koguciej, T.J.’a Dillashawa. Nie ma co ukrywać, że Amerykanin nie zawiódł oczekiwań, lądując 110 znaczących uderzeń. Niestety nie był w stanie uskutecznić swoich zapasów, gdyż Sandhagen znakomicie się bronił, jedynie dwukrotnie lądując na deskach. Do tego sam zaliczył 128 znaczących uderzeń. Krótko mówiąc, nie mógł być pocieszony nie jednogłośną decyzją sędziów na korzyść Dillashawa.

Uwielbiam Cory’ego, wierzyłem w niego zanim on sam w siebie uwierzył. – Mówił po walce zwycięzca.

Po pierwszej rundzie Dillashaw zwracał uwagę swojemu narożnikowi na stan kolana. W rozmowie z Danielem Cormierem wyznał, co się stało:

– Jak założył dźwignię na kolano, po prostu wyluzowałem. Nic nie zrobiłem i wtedy poczułem, że coś strzela. Szkoda, bo przez to nie mogłem wykonywać sierpów na dole, a to był mój plan.

T.J. Dillashaw sam koniec jasno określił swój cel na najbliższą przyszłość. Tym, jak można było się spodziewać jest obecny mistrz dywizji koguciej, Aljamain Sterling:

Sprawdź!  (VIDEO) HIT! Łukasz Rajewski wzięty za... zawodnika UFC!

– Tatuś wrócił, dzi*ki! Tatuś wrócił i przejmuje pas! Zdobyć tytuł teraz, to łatwizna i szybka wypłata.

Źródło: UFC YouTube

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.