Za nami GROMDA 10, gdzie walką wieczoru był półfinał turnieju championów poprzednich edycji. W pierwszej parze spotkali się Mateusz „Don Diego” Kubiszyn oraz Vasyl Halych.
Tutaj znajdziesz wszystkie wyniki i relację z walk GROMDA 10 – GROMDA 10 – Wyniki walk i relacja NA ŻYWO!
W ostatnich tygodniach przed GROMDĄ 10 atmosfera gęstniała. Ze strony Vasyla Halycha i „Gleby” padało sporo słów na temat „Don Diego”. Zawodnicy zarzucali mu, że ten znakomicie wykorzystuje regulamin i to dzięki temu zwycięża pojedynki. Nazwano go też papierowym mistrzem.
Na oficjalnej ceremonii widać było, że ani Mateusz Kubiszyn, ani Ukrainiec nie odpuszczą w main evencie GROMDA 10. „Don Diego” w rozmowie z Popkiem zapowiedział, że szykuje się na pięć ciężkich rund. I jak zapowiadając KO na „Tysonie”, tak i teraz się nie pomylił.
Bijocy stoczyli wyniszczający pojedynek. Obie strony często łapały kryzys kondycyjny, jednak górą był Kubiszyn. Ostatecznie to on zwyciężył przez TKO po tym, jak narożnik Halycha rzucił ręcznik. W rozmowie z Fansportu TV „Don Diego” nie ukrywał, że takiego starcia się spodziewał:
– Ja wiedziałem, że ona będzie tak bardzo techniczna. Myślę, że to ja popełniłem bardzo dużo błędów zostawiając nogi z tyłu. Myślałem, że troszeczkę lepiej w moim wykonaniu to wyjdzie… Ale siłą rzeczy i tak było ok. Drobne błędy wynikały też ze zmęczenia i statutu walki, ale było bardzo fajnie, technicznie boksersko. I wiadomo… przełamałem!
Walkę polski champion ustawił sobie w zasadzie jednym ciosem – lewym prosty. Wyprowadzając go był bardzo celny i rozbijał nim ukraińskiego przeciwnika. Z czasem jednak Halych przeczytał taktykę „Don Diego”, który dobrze na to zareagował.
– Te lewe proste bardzo fajnie wchodziły, trzymały. Uczyliśmy się obydwaj siebie bardzo mocno w tej walce i później ten lewy prosty nie chciał wchodzić, Vasyl omijał go.
– Ja miałem pod koniec trzeciej rundy kryzys, a w czwartej zacząłem bić te podbródki, bo uciekał przed tym moim lewym prostym w dół. Jeden wszedł, drugi wszedł – myślę, spoko. W piątej rundzie chwilę przestałem, potem znowu ponowiłem.
Mateusz Kubiszyn przyznał, że oponent to niezwykle wytrzymały bijok. Opadający z sił „Don Diego” nie stracił jednak instynktu drapieżnika i skończył Halycha, gdy tylko zauważył taką możliwość.
– A miałem kryzys taki, że myślę: „Ja pie***ole, k***wa, ten Vasyl jest ze stalli!” A tu trafiłem raz, drugi – myślę, złamałem cię, mam go. Już widziałem, że się schował za podwójną i myślę: koniec!