Ujawniono fragment pamiętnika Pudziana z więzienia! „Jakby cyklon przeszedł. Łomem rozwalili…”
Do sieci wyciekł fragment pamiętnika Mariusza Pudzianowskiego. Nie był to zwykły dzienniczek zawodnika KSW, gdyż był on pisany podczas jego pobytu w więzieniu.
Popularny „Pudzian” ostatni pojedynek w klatce stoczył w ubiegłym roku. Choć był jedną z trzech pierwszych osób, które pojawiły się na grafice zapowiadającej uczestników KSW 100, to kibice musieli obejść się smakiem.
Pudzianowski długo kazał czekać na ogłoszenie, kto zostanie jego przeciwnikiem. Koniec końców w jego social mediach pojawił się wpis informujący, że wycofuje swój udział z jubileuszowego eventu. Do klatki ma powrócić w przyszłym roku, a jego przeciwnikiem może być Eddie Hall.
Fragment pamiętnika Pudzianowskiego z więzienia
Były strongman właśnie w zawodach siłaczy zdobył ogromną sławę. Mariusz Pudzianowski wygrywał turniej za turniejem i długo uznawany był za najlepszego zawodnika w historii tej dyscypliny.
Często zapomina się o jego przeszłości. 47-letni obecnie gwiazdor KSW przed laty trafił do więzienia za pobicie. Jak sam opowiadał w rozmowie z Super Expressem, myślał, że na walce ze starszym jegomościem sprawa się zakończyła. Ten jednak oskarżył „Pudziana” o pobicie i kradzież złotego łańcucha.
Pudzianowski początkowo trafił za kratki na 3,5 roku, a po apelacji wyrok skrócono do 2,5. Ostatecznie skończyło się na „zaledwie” 19. miesiącach odsiadki. W tym czasie późniejszy rywal Szpilki, Materli, czy Khalidova pisał pamiętnik, którego fragmenty opublikowała wspominana redakcja.
– Leci mi już dziesiąty miesiąc odsiadki. Dzień jak co dzień. Pobudka – 6:30. Apel o 7. Na śniadanie nic specjalnego nie było Dali „cwaniaka” (salceson – red.), chleb, masło i kawę. O 10 jak co dzień 45 minut spaceru. Za to o 11 zaczął się mały młyn.
Owym „młynem” była sytuacja z łaźni:
– Wychodzimy do łaźni. Są ze mną „Kulfon” i „Grabarz”, kalifaktorzy (ci, którzy rozwożą posiłki po celach – red.). Razem ćwiczymy w siłowni urządzonej w łaźni. Spadła atanda (grupa porządkowa – przyp. red.), przewrócili całą łaźnię i kantorek, gdzie trzymaliśmy żelastwo do ćwiczeń, łomem rozwalili szafę. Jakby cyklon przeszedł. Można się domyśleć, dlaczego. Bo telefon był tam schowany. Potem zrobili nam „suchą łaźnię” w izolatce. Przesłuchiwali, czy to zguba.
Pudzianowski miał też swoją teorię, skąd wzięła się cała sytuacja. Zarówno jemu, jak i innym ćwiczącym, przysługiwał bowiem częstszy prysznic. Wszystko było więc aktem zazdrości:
– Na pewno ktoś nas z zazdrości sprzedał. Że po treningach możemy codziennie wziąć prysznic, a reszta raz w tygodniu – podsumował we wpisie datowanym na 7 czerwca 2001 roku.