Paweł Tyburski ponownie uderzył w Kasjusza Życińskiego. Freak fighter uważa, że tylko dzięki arbitrowi, który był rozjemcą w ich walce, „Don Kasjo” wciąż żyje.
Samozwańczy „Król” szykuje się obecnie do występu na FAME 22, gdzie w formule boksu zmierzy się z Tomaszem Adamkiem. „Don Kasjo” jest uznawany za najlepszego pięściarza w świecie freak fightów, toteż jego pojedynek na PGE Narodowym zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Zdaniem Pawła Tyburskiego Życiński istnieje jednak wyłącznie dzięki swojemu trash talkowi. Były rywal Kasjusza powiedział o tym goszcząc w programie Szalonego Reportera:
– Teraz wyobraź sobie, że Kasjo nie miałby takiego wyparzonego języka i by walczył. Przecież go by nikt nie chciał k…wa oglądać, bo nie umie walczyć.
„Tybori” oficjalnie z „Don Kasjo” walczył tylko raz, co miało miejsce w październiku ubiegłego roku. Wówczas po wielu mocnych słowach w boksie na małe rękawice Tyburski znokautował Kasjusza w 2. rundzie. Nie była to jednak ich pierwsza fizyczna konfrontacja.
Przed laty Paweł kontuzjował Życińskiego na sali treningowej. Ostatnio zaś „wjechał” w niego na konferencji, doprowadzając do przetasowania w najważniejszych walkach FAME 21. Sam Tyburski stracił wówczas szansę na pojedynek z Michałem Pasternakiem.
– Ja się śmieję, że Kasjo dostał już ode mnie trzy razy po głowie! – powiedział „Tybori”, który zaczął też wyliczać swoje zwycięstwa. – Najpierw na sparingu urwane ucho. W walce na PRIME jakby nie było sędziego, to bym go zabił! Jestem pewny, że mógłbym ogromną krzywdę mu zrobić, gdyby tego nie przerwali. No i trzeci raz…