Tańcula szczerze o pomyśle walki w KSW: „Ty byś nie uwierzył? Byłem trochę…”
Arkadiusz Tańcula przyznał, że naiwnie podchodził do planów występu w klatce KSW. Freak fighter wskazał dokładny moment, w którym zrodził się pomysł pojedynku w największej organizacji MMA w Polsce.
Aktor i freak fighter swego czasu był uznawany za czołowego freak fightera organizacji Fame MMA. Tańcula miał na koncie niezłą serię zwycięstw, choć odniesioną głównie przeciwko rodzinie Murańskich. Po tym otrzymał szansę zostania mistrzem wagi średniej, a od ubiegłego roku jest na serii trzech kolejnych przegranych.
Tańcula do świata freak fightów wszedł debiutując przeciwko Alanowi Kwiecińskiemu. Arek zaskakująco pokonał o wiele, wiele bardziej doświadczonego rywala w rozmowie z MMA – BNB przyznał, że właśnie ta wygrana zrodziła mu w głowie myśl o walce w KSW.
– Jak ja wygrałem drugi pojedynek, ten z Alanem Kwiecińskim, gdzie po kilku tygodniach treningu roz…bałem gościa, co 13 lat trenował… Zacząłem sobie myśleć, że ja jestem do tego stworzony. To jest przecież niemożliwe. Druga walka, trenujesz kilka tygodni i ty rozdupcasz typa, co trenuje całe życie, wicemistrza Europy w kick-boxingu czy coś.
Już w kolejnej walce musiał uznać wyższość Pawła Tyburskiego. Arek przyznał, że był naiwny, bo panoszyłby się, jak nie przymierzając nowy uczestnik turnieju na FAME 22, „Taazy”. Tańcula pominął jednak, że mniej więcej do starcia z „Wiewiórem” temat KSW w jego wywiadach bardzo często był poruszany.
– Ty byś nie uwierzył w to? Byłem trochę naiwny. Potem przyszedł Paweł Tyburski, który wylał na mnie kubeł zimnej wody i ustawił mnie w szeregu. Może dobrze, że tak się stało, bo tak to bym teraz się pewnie zachowywał jak „Taazy”.