Różalski o długowieczności Pudzianowskiego: „Nasze sparingi to jest wojna. On jak ktoś ciężko bije, to wychodzi z klatki”
Często mówi się o długowieczności i świetnej formie fizycznej Mariusz Pudzianowskiego, który mimo swojego wieku rzadko ma problemy ze zdrowiem. Teraz Marcin Różalski odniósł się do tego tematu.
„Pudzian” ma obecnie 46 lat i jest to wiek, w którym zawodnicy swój najlepszy okres mają już dawno za sobą oraz są na sportowym emeryturach, lub wielkimi krokami zbliżają się do zakończenia kariery. Były strongman natomiast toczy coraz głośniejsze pojedynki i w ciągu ostatnich trzech dwóch lat zmierzył się z takimi rywalami jak „Juras”, Michał Materla i Mamed Khalidov.
W tym roku Pudzianowski prawdopodobnie na Stadionie Narodowym ma także zawalczyć z Arturem Szpilką, a na jego celowniku znajduje się również mistrz wagi ciężkiej Phil de Fries.
„Różal” o Pudzianowskim
Temat kontuzji i formy fizycznej poruszył Marcin Różalski, który przy okazji ostatniej gali GROMDA rozmawiał z portalem fansportu.pl. Wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem były strongman mimo wieku nie ma problemów, z którymi zmagają się inni zawodnicy sportów walki.
Przyznał, że najwięcej kontuzji nie odnosi się w walkach, tylko na treningach i w czasie przygotowań do pojedynków. Fighterzy wówczas często wychodzą do klatki, nie będąc w pełni zdrowymi, przez co narażają się na jeszcze większe problemy.
Jak podkreślił „Różal”, jego były rywal sam przyznał, że nie toczy ciężkich sparingów. Natomiast w przypadku innych zawodników, często są to mocne starcia oraz bardzo ciężkie przygotowania przed starciami, podczas których jest spore ryzyko urazów.
– Ja muszę się liczyć z tym, że nie jestem już pierwszej świeżości. Wrócę do Mariusza Pudzianowskiego. Mariusz sam oficjalnie mówi, że on nie robi ciężkich sparingów. Jak ktoś ciężko bije, to on wychodzi z klatki. Przez to nie jest rozbity tak bardzo. Takich nie ma kontuzji zawodniczych, ma inne, po strongmanach.
Natomiast jeśli chodzi o same walki, byliśmy świadkami, jak Mariusz kilkukrotnie odklepywał po ciosach w parterze. Różni zawodnicy wypowiadali się na ten temat i uznali, że po prostu najprawdopodobniej nie chce stracić w klatce zbyt wiele zdrowia:
– Też pokazała ta walka z Mamedem, że szybko klepie po tych ciosach, żeby może głowa nie była obita. My znowu, tacy zawodnicy z okresu lat ’90 to nasz sparing to jest wojna. To jest wojna, walczę z przyjaciółmi, bijemy się mocno, oni nie mają pretensji, ja też do nich nie mam, ale to powoduje bardzo duże zniszczenie. Większość kontuzji nie jest z walki, jest z treningów.
Źródło: fansportu.pl