Mariusz Pudzianowski zabrał głos na temat swoich przygotowań do walk. Pudzian wytłumaczył, dlaczego nie przygotowuje się tak, jak inni.
Były strongman zrobił prawdziwą furorę wchodząc do świata MMA blisko 15 lat temu. Od tamtej pory stoczył 26 pojedynków, a jego kariera od początku była sinusoidą. O ile bowiem w pierwszych dwóch pojedynkach pokonał Marcina Najmana i Yusukę Kawaguchiego, o tyle już w trzecim zdecydował się na starcie z Timem Sylvią.
Były mistrz wagi ciężkiej UFC najlepsze lata zdecydowanie miał za sobą, jednakże i tak okazał się zbyt wielkim wyzwaniem dla Pudzianowskiego. Sprawdziły się przewidywania ówczesnego trenera strongmana, Mirosława Oknińskiego. Sylvia skończył Polaka ciosami w 2. rundzie.
Pudzian szczerze o treningach
„Pudzian” szybko nawoływał, że „jeszcze zostanie mistrzem świata”, jednakże do tegoż nie udało mu się zbliżyć. Mierzył się z zawodnikami swojego pokroju, jak „Butterbean”, Bob Sapp, „Popek”, czy Erko Jun, ale też i z większymi wyzwaniami, typu James Thompson, czy Rolles Gracie.
Pudzianowski często przegrywał przed czasem. O ile w ostatnich latach uzbierał pokaźną serię zwycięstw przez nokaut, o tyle Artur Szpilka i Mamed Khalidov kończyli go ciosami. Nie można też zapomnieć o przegranej przez duszenie z Marcinem Różalskim. Kulisy tego starcia znajdziecie w książce weterana polskiej sceny sportów walki.
Cena wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” kupisz wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.
Często słyszane były historie z treningów, które „Pudzian” miał przerywać, jeśli sparingpartner potraktował go ze zbyt mocną siłą. Był strongman odniósł się do tego w jednym z najnowszych wpisów.
Jak sam podkreślił, stawia przede wszystkim na zdrowie – dlatego też nie daje sobie zrobić krzywdy. Można to było zobaczyć we wspomnianym starciu z Khalidovem, kiedy to Pudzianowski odklepał po ciosach Mameda. Mariusz przyznał, że w treningu nie nastawia się na dokręcanie śruby do maksimum, a chce po prostu następnego dnia być gotów wstać do kolejnego dnia pracy:
– Klamoty poszły w odstawkę. Etap dźwigania już był. Teraz te 11 tygodni inna praca. Niektórzy powiedzą: “Pudzian, ty źle trenujesz”. Kiedyś słyszałem, że jak bardzo mocne sparingi są, to rzucam rękawicami. Niech tak sobie myślą. Trening jest po to, żeby ciężko trenować. Ja mogę wyjść na czterech łapach, ale nie rozbity. Ja mam na drugi dzień odpocząć i znowu przyjść, a nie porozbijane nogi i gęba. I to jest fajny trening… Niektórzy mogą powiedzieć, że źle mówię. Życzę, każdemu w wieku 47 lat był w takiej formie jak ja, nieporozbijany, nie mam kontuzji, nic mnie nie boli.