Na rynku wolnych zawodników wagi ciężkiej MMA pojawił się nowy „łakomy kąsek”. Zakończyła się bowiem umowa Fabricio Werduma z PFL.
Postać Brazylijczyka znana jest wszystkim fanom mieszanych sztuk walki. To właśnie popularny „Vai Cavalo” zakończył wieloletnią serię walk bez porażki Fedora Emelianenki, którego poddał w zaledwie 69 sekund. Niedługo potem powrócił do największej organizacji MMA na świecie.
O ile wcześniej po 4 walkach miał w UFC rekord 2-2, o tyle po powrocie radził sobie o wiele lepiej. Fabricio Werdum zebrał skalpy w postaci takich nazwisk, jak Travis Browne, Antonio Rodrigo Nogueira, czy wreszcie Cain Velasquez, którego poddając w 2015 roku sięgnął po pas mistrzowski królewskiej kategorii wagowej. Tytuł utracił już w pierwszej obronie.
Kilka lat później „Vai Cavalo” pożegnał się z UFC i zakotwiczył w Professional Fighters League. Tam w 2021 roku przegrał co prawda z Renanem Fereirą, ale wynik został zmieniony na No Contest. Na powtórkach było widać, jak rywal odklepuje po duszeniu Werduma chwilę przed zasypaniem go ciosami. Fabricio wycofał się następnie z kolejnego pojedynku i… nie wystąpi więcej pod szyldem PFL.
Brazylijczyk poinformował bowiem za pośrednictwem Canal Encarada, że zakończył się jego kontrakt z organizacją.
– Stoczyłem tam walkę i miałem problemy przez dwa lata. Nie z powodu tamtej porażki, bo walczę od 25 lat i wiem, że przegrane się zdarzają. Potrzebowałem trochę czasu przerwy, a umowa wygasła.
Mimo 45 lat a karku Fabricio Werdum nie zamierza kończyć kariery. W swoim fighterskim CV oprócz mistrzostwa w UFC ma też występy w Strikeforce, czy Pride. Wciąż nie ogłoszono nazwiska przeciwnika dla Phila de Friesa, który według spekulacji ma zmierzyć się z Alistairem Overeemem na PGE Narodowym podczas KSW Colosseum 2. Czy „Vai Cavalo” trafi do polskiej federacji? Czas pokaże, ale na pewno byłby wartościowym dodatkiem do królewskiej kategorii wagowej.