Natan Marcoń mógł się pojawić na pierwszej transmisji na żywo od BANNDY. Gliwiczanin skomentował nowopowstały projekt.
Przez wiele tygodni krążyły plotki na temat projektu z udziałem Michała Barona i toruńskiego „Bad Boya”. W końcu BANNDA odsłoniła karty i okazało się, że oprócz „Boxdela” i Denisa Załęckiego w skład wchodzą też „Zony” i Amadeusz „Ferrari” Roślik.
W ubiegłym tygodniu doszło do pierwszej gali, która całkowicie za darmo transmitowana była na YouTube. W klatce mogliśmy zobaczyć między innymi Pawła Tyburskiego, który zaledwie kilka dni przed galą FAME 22 na PGE Narodowym zmierzył się z potężnym „Fornalem”. Nie zabrakło też licznych postaci kojarzonych z freak fightami.
Jedną z zaproszonych osób okazał się być Natan Marcoń. Samozwańczy „Bóg Estetyki” jest dobrym znajomym jednego z twórców BANNDY, „Ferrariego”. To właśnie Amadeusz, czy raczej jego relacja z Denisem Załęckim, wzbudza spore zastanowienie wśród fanów. Panowie jeszcze niedawno wyzywali się od najgorszych, ale obecnie nie wygląda, jakoby był między nimi jakiś problem.
Kłopotu „Bad Boy” nie ma też z faktem, iż Roślik znajomi się z Marconiem. Natan w rozmowie z FANSPORTU TV wyznał, że otrzymał propozycję wystąpienia w BANNDZIE, lecz sam nie ma zamiaru działać z Denisem Załęckim. Czy jest to spowodowane strachem? Nic z tych rzeczy. „Bóg Estetyki” stwierdził, że Torunianin jest materialistą i mimo ogromnej niechęci do niedoszłego rywala nie miałby nic przeciwko jego obecności:
– Denis jest materialistą. Daliby mu kasę, to by mnie pogłaskał i powiedział: „Super Natan, że jesteś”. Nie chciałbym z nim przebywać i to nie są moje klimaty. Śmieję się z Denisa, ale nie traktuję go jako kolegi, którego wnerwiam, tylko cymbała. Nie chciałbym go wspierać w jego projekcie – powiedział Natan Marcoń. Być może na gali BANNDY doszłoby w końcu do konfrontacji freak fighterów. „Kraken” po tygodniach podburzania Denisa odklepał dosłownie sekundę po gongu, gdy doszło do ich spotkania w klatce Clout MMA.