FAME MMA

Michał Cieślak ostro o freak fightach! „Przecież to jest ciężka patologia!”

Gale freak fightowe od zawsze mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Wśród tego drugiego grona sporo jest zawodowych sportowców, jak na przykład Michał Cieślak.

Początki freak fightów w Polsce nie były kolorowe. Co prawda zbierali niemałą publikę dzięki gwiazdom rodzimego show businessu i twórcom internetowym, jednak musieli się mierzyć ze sporą ilością hejtu. Zwłaszcza od zawodowych sportowców.

Z czasem traktowanie Fame MMA, High League, czy Prime Show MMA się zmieniło. Na galach pojawiło się wiele osób znanych z ringu, czy oktagonu: Marcin WrzosekNorman ParkeBorys MańkowskiArtur Szpilka, a ostatnio także Daniel Rutkowski.

Niektórzy w tym świecie odnajdują się lepiej, inni gorzej. „Polish Zombie” i „Stormin” ewidentnie świetnie się bawią w całej otoczce, jaka towarzyszy freak fightom. Inaczej do tego podchodzą „Szpila” i „Rutek” – obu im nie przypadły do gustu konferencje, podczas których w zasadzie nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.

Michał Cieślak komentuje freak fighty!

Były pretendent do pasów mistrzowskich WBO oraz WBC w wadze junior ciężkiej, Michał Cieślak, również nie przepada za światem freaków. Pięściarz w wywiadzie dla Koloseum zgodził się ze słowami Artura Szpilki, któremu nie podoba się „cała otoczka”.

Sprawdź!  "Ta walka została wygrana lata temu..." - Lawrence Okolie i Michał Cieślak chwalą się sparingami!

Myślę, że czuje, to samo co on. Chociaż tam nie walczyłem, byłem przez chwilę. Ciężko się nawet tam siedziało. Także ja nie wiedziałem, czy niektóre rzeczy tam mi się śnią czy, to jest naprawdę…

Myślę, że dla sportowca… nie dziwię się wcale Arturowi, że tak powiedział, że to jest nie do zrozumienia w ogóle.. Myślę, że nie tylko dla sportowca, a i dla normalnego człowieka. A dwa – przykro się na, to patrzy, że tam jest hala pod sam sufit wypełniona… także nie wiadomo o co chodzi tak naprawdę.

Cieślak opisał też sytuację, której opis bardzo przypomina walkę „Ferrari” vs. Bomba z ostatniej gali High League 4. Zawodnicy obrzucali się inwektywami na konferencjach, a w klatce zachęcali się nawzajem do ataku. Po blisko dwóch minutach tego pojedynku został wyprowadzony tylko jeden cios. Ostatecznie Roślik zwyciężył po szarży na rywala.

Tutaj się biją, tutaj sobie ubliżają. Jest gong, nie biją się, a tak to sobie ubliżają. Jeden drugiego nokautuje nagle, znów sobie ubliżają, bo ochrona jest, chcą się znów bić. Przecież to jest ciężka patologia! To jest masakra…

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.