FAME MMA

Łaszczyk może liczyć tylko na lucky punch? Ferrari nie obawia się rewanżu na PGE Narodowym! [WIDEO]

Amadeusz „Ferrari” Roślik niebawem ponownie stawi się w klatce FAME MMA, gdzie czeka go głośny rewanż przeciwko Kamilowi Łaszczykowi. Freak fighter nie obawia się „Szczurka”, który pokonał go w ubiegłym roku.

Main event FAME 17 z lutego 2023 roku to dla wielu jedna z najlepszych walk w historii organizacji. Niepokonany wówczas w boksie Kamil Łaszczyk był dominowany przez Amadeusza Roślika przez całe starcie. W ostatnich sekundach karta się odwróciła, „Szczurek” zasypał „Ferrariego” ciosami, a Piotr Jarosz przerwał ku wielkiemu niezadowoleniu freak fightera.

Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Łaszczyk odniósł pierwszą porażkę w boksie, mocno spiął się ze swoim promotorem Mateuszem Borkiem i zdecydował się na „kolejny skok na kasę”, jakim niewątpliwie jest walka we freak fightach. Do rewanżu z „Ferrarim” dojdzie podczas gali FAME 22: Ultimate, która odbędzie się na PGE Narodowym.

Ferrari: Ja już znam wynik, Łaszczyk też

Po wczorajszym programie FACE 2 FACE Kacper Mi z redakcji FANSPORTU TV zapytał byłego „Władcę Piekieł”, czy ten jest zadowolony z bycia typowanym do zwycięstwa, czy preferuje rolę underdogiem? Amadeusz wyrósł w oczach fanów na faworyta, o czym świadczy niższy kurs na jego wygraną. „Ferrari” uważa, że wszystko zależy od poziomu pojedynku, ale w tym wypadku wszystko jest wiadome:

Sprawdź!  Tyburski mocno reaguje na żart Czyżewskiej! Konflikt freak fightera z zawodniczką KSW!

– To zależy, jak mocny jest pojedynek. Jeżeli jest bardzo mocny, no to fajnie, jak nie jestem faworytem, bo mnie to nakręca. Ale tutaj – ja już znam wynik. Wydaje mi się, że Łaszczyk też, chociaż ciężko mu to do głowy dopuścić. No i do tej walki jestem dużo lepiej przygotowany. Zmierzy się z tą samą osobą, ale innym facetem. (…) Nie wiem, jak bardzo poważnie traktuje treningi MMA do walki ze mną. Ale jest tutaj skazany na porażkę. W niektórych walkach ktoś ma argumenty, szanse, jakieś coś. Tutaj mógłby się trafić wyłącznie „lucky punch”, a pamiętam te ciosy, które bił pod koniec. Nie robiły na mnie żadnego wrażenia, bardziej robiły na sędzim Jaroszu.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.