Hipokryzja Marcina Gortata. Atakuje FAME, które śledził od lat!
Były wybitny koszykarz Marcin Gortat zmienił zdanie co do świata freak fightów. „Polski Młot” lubi zabierać głos w głośnych sprawach i tym razem wypowiedział się o FAME MMA, na którym pojawił się podczas gali na Narodowym.
Parafrazując słynne powiedzenie: „FAME, jakie jest, każdy widzi”. O tej, jak i innych organizacjach freakowych można wymienić sporo złego: że nie zawsze dają najlepszy przykład, że zestawiają ze sobą skonfliktowanych twórców, byle podnieść słupki oglądalności. Nie można jednak zapomnieć o pozytywach. Niejednokrotnie nawet profesjonalni zawodnicy podkreślali, że pojedynki z udziałem celebrytów, czy influencerów zaczęły sprawiać, że kluby pękały w szwach. Nawet, jeśli tylko część młodzieży wróciła później na trening, to ziarno zostało zasiane.
Przed kilkoma miesiącami byliśmy świadkami kolejnego kamienia milowego FAME. Największa freakowa organizacja w Polsce odwiedziła Stadion Narodowy. Niestety wiele wskazuje na to, iż była to pierwsza i ostatnia gala. Szef resortu sportu Sławomir Nitras stanowczo wypowiedział się w temacie gal freakowych na największym polskim obiekcie i wyraził sprzeciw organizacji tego typu eventów w, jak to określił „mekce polskiego sportu”.
Hipokryzja Marcina Gortata
Galę z bliska oglądał między innymi były koszykarz NBA, Marcin Gortat. „Polski Młot” przez lata występował w najsilniejszej lidze koszykarskiej świata, reprezentując barwy takich drużyn, jak Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards. Obecnie często zabiera głos w medialnych tematach, jak niedawne wybory prezydenckie w USA, które wygrał Donald Trump.
Gortat na bieżąco komentował galę FAME 22. O walce wieczoru napisał: „Don Kasjo… od dziś z nikim Don Obs…aniec! Bandura pokazał serce! Pokazał kawałek boksu i odwagi. Żenujące”. Otwarcie przyklaskiwał „Taazy’emu”, który wygrał tego wieczoru turniej w klatce rzymskiej.
Tymczasem w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetu Gortat zmienił zdanie o 180 stopni. Były koszykarz swoją najnowszą wypowiedzią opowiedział się niejako po stronie Ministra Sportu. Stwierdził między innymi, że zgorszony wyszedł ze Stadionu Narodowego już po 45 minutach, a na przerażające miało być dla niego to, jakie osoby pojawiły się na gali.
– To nie jest sport, tylko jeden wielki biznes. Byłem na tej gali i wyszedłem po 45 minutach bardzo zniesmaczony, zdziwiony i smutny z wielu powodów, o których nie chcę teraz mówić. Rozumiem decyzję Tomka Adamka o uczestnictwie w czymś takim. Jeżeli na stole są pieniądze porównywalne do gaży za walki mistrzowskie, to rozumiem, że skłania go to do udziału
– Niestety to, co się tam działo, jakie osoby przychodziły na tę galę, to wszystko jest dla mnie przerażające. Co innego KSW, stojące na najwyższym poziomie sportowym, gdzie walczą zawodnicy z całego świata za o wiele mniejsze pieniądze, ale robią to jako sportowcy. To, co się dzieje we freak fightach przeraża i na pewno nie nazywajmy tego sportem.
Fani w social mediach oczywiście nie przepuścili okazji, by wytknąć chociażby powyżej cytowane słowa Marcina Gortata na temat gali FAME 22. Michał Cichy nawiązał też do przydomku byłego koszykarza twierdząc, że słowo „młot” nie jest przypadkowe. Wielu też „zastanawia się”, skąd opuściwszy Narodowy już po 45 minutach Gortat wiedział, jak przebiegała walka „Don Kasjo” z Adamkiem, czy też skąd wiedział, jak poradził sobie Kamil „Taazy” Mataczyński.
O sprawie wypowiedzieli się też Arkadiusz Tańcula i „Szalony Reporter” w najnowszym podcaście. Ten ostatni zdradził, że siedział niedaleko koszykarza i faktycznie Gortat w towarzystwie Mameda Khalidova kilkukrotnie opuszczali krzesełka. Matysiak przyznał jednak, że – o ile nie mierzył czasu – to były koszykarz oglądał galę dłużej, niż 45 minut.
– We dwóch siedzieli i wychodzili kilkukrotnie, bo gdzieś siedziałem obok, to mnie mijali. Na pewno byli… On zresztą, to nie była pierwsza gala. On od siódemki był częstym gościem – dodał „Szalony Reporter”.