Na minionej gali UFC 281 doszło do ekscytującego pojedynku w kategorii lekkiej, w którym Dustin Poirier zmierzył się z Michaelem Chandlerem. Jeszcze w jego trakcie „The Diamond” miał zastrzeżenia do swojego oponenta.
Walka fighterów w nowojorskiej arenie Madison Square Garden odbyła się tuż przed pojedynkami o pasy mistrzowskie. Dla wielu było to najciekawsze zestawienie w karcie i trzeba przyznać, że nie zawiodło.
Chandler i Poirier od samego początku dali fanom sporo akcji w stójce, nie zabrakło też kapitalnej akcji w parterze, gdzie ostatecznie „The Diamond” wygrał przez duszenie zza pleców w ostatniej rundzie.
W trakcie pojedynku widać było też, że Dustin Poirier ma zastrzeżenia co do Michaela Chandlera. Zdaniem zawodnika z Luizjany „Iron Mike” w pewnym momencie wsadził mu palec do ust, co oczywiście jest nielegalne. Oprócz tego, krwawiący oponent miał też specjalnie smarknąć krwią na leżącego na plecach „The Diamonda”.
– Powiedziałem mu, że to moja chata – zdradził „DP” na konferencji prasowej, co powiedział rywalowi po ogłoszeniu wyniku. – To moja chata. Tyle. I powiedziałem jeszcze, że jest nieuczciwym sk**wysynem, za to wsadzanie palca i smarkanie krwią. Ale już wszytko spoko.
Michael Chandler również spotkał się z mediami po porażce. „Iron Mike” nie był specjalnie pocieszony zwłaszcza, że była to jego trzecia przegrana walka w Madison Square Garden. Co zaś się tyczy fauli, jakich miał się dopuścić zaznaczył, że nie były one zamierzone.
– Tak, przyznaję, że miał otwarte usta i moja ręka dotknęła jego ochraniacza na zęby. Przygryzł mnie, próbowałem go wyciągnąć… Nie było jednak tak, że nie mogłem, bo ścisnął mi palec zębami. Bardziej chodziło o kąt pod jakim się to działo. Wiecie, byłem przyciśnięty do klatki.
– Potem Dan Miragliotta zwrócił mi uwagę, że uderzam go w tył głowy. Muszę obejrzeć tę walkę, bo będąc szczerym – wiem, że trafiałem go w ucho, przynajmniej ja to tak pamiętam. To mu powiedziałem. Wiecie wszyscy, że nie oszukuję, kocham tę grę.
Nie zabrakło też kwestii zalania oponenta krwią. Chandler oberwał kilkukrotnie w nos, co oczywiście przeszkadzało mu w oddychaniu, ale „Iron” nie chciał być złośliwy.
– Chciałem się powstrzymać od krwawienia, no ale jeśli chciałem oddychać, to to musiało wyjść. Nie chciałem być wredny, zrobić czegoś szalonego, ale zdecydowanie miałem takie „hej, stary, sorry, że jesteś na dole… ale to nie ja wymyśliłem grawitację.”
Dustin Poirier na to wszystko miał całkowicie inne spojrzenie. Usłyszawszy od dziennikarzy, co jego przeciwnik im powiedział, skomentował to krótko:
– To zdecydowanie było celowe. Takie są walki.