Beneil Dariush zdaje się być częścią UFC od zawsze. Fighter zadebiutował jeszcze w 2014 roku i od tamtego momentu stoczył 20 walk w federacji. Będąc na fali wznoszącej uważa teraz, że bardziej zasługuje na starcie o pas, niż Justin Gaethje, czy Michael Chandler!
Szczęśliwa siódemka
Ostatnia forma Beneila Dariusha zdaje się przechodzić obok uwagi wszystkich newsów o UFC. Zawodnik po raz ostatni poległ w 2018 roku przeciwko Alexandrowi Hernandezowi, wcześniej remisując z Evanem Dunhamem oraz przegrywając z Edsonowi Barbozie. Urodzony w Iranie Amerykanin teraz ma 7 zwycięstw z rzędu i zajmuje trzecią pozycję w rankingu dywizji lekkiej.
Wśród pokonanych przez niego zawodników znaleźć można takie nazwiska, jak Thiago Moises, czy wyzwany niedawno przez Mateusza Gamrota Drew Dober. Dariush zdołał także znokautować Drakkara Klose oraz Scotta Holtzmana. Po raz ostatni w oktagonie oglądaliśmy jego popisy na UFC 262, gdzie kompletnie zdominował Tony’ego Fergusona. Ta wygrana zresztą przypominała bardzo porażkę z bohaterem walki wieczoru tamtej gali, obecny mistrzem dywizji – Charlesem Oliveirą.
Beneil Dariush pewny swego
Dariush usunął się po tym w cień. Fighter chciał spędzić czasu z rodziną i swoim nowonarodzonym dzieckiem. Teraz jednak jest gotów wrócić, by kontynuować drogę na szczyt kategorii lekkiej. W niedawnej rozmowie z The Schmo zdradził kulisy swojej rozmowy z matchmakerem największej federacji MMA, Seanem Shelbym:
– Rozmawiałem z nim i powiedziałem, że chcę walczyć w grudniu. Spędzę trochę czasu z dzieckiem i mogę zmierzyć się z kimkolwiek. Żadne nazwisko jeszcze nie padło… Jestem więcej niż zainteresowany w posłużeniu jako alternatywny zawodnik do pojedynku o pas [na UFC 269]. Bardziej gotowy na powrót być nie mogę.
W międzyczasie na UFC 268 dojdzie do kolejnego głośnego pojedynku w dywizji lekkiej. Justin Gaethje zmierzy się z Michaelem Chandlerem, który wróci do oktagonu po starciu z Oliveirą o zawakowany tytuł mistrzowski. Choć wielu uważa, że jest to starcie, które wyłoni kolejnego pretendenta, Beneil Dariush jest innego zdania:
– Siedem wygranych z rzędu, masa bonusów… No i mam ze 20 walk w UFC, o czym ludzie zapominają. Wygrałem chyba z 16 z nich, więc tak sobie myślę, że stawia mnie przed innymi.
– Zapewne dostanę kogoś do przejechania po drodze, a dopiero potem Dustina, albo Charlesa. Którego z nich to już nie ma znaczenia.
Źródło: The Schmo, MMA News