Szymon Kołecki o walce z Tomaszem Narkunem: „Aż tak dużo bym nie chciał zarobić i…”

W ostatnim czasie coraz częściej mówi się o potencjalnym starciu Szymona Kołeckiego z Tomaszem Narkunem. Podopieczny Mirosława Oknińskiego przyznał, że to jeszcze nie czas na takie zestawienie.

Kołecki powróci do klatki na KSW 62. Niedawno Maciej Kawulski na swoim Twitterze zdradził, że wypadł jego rywal. Szef organizacji zapytał także kibiców o to, jakiego zawodnika chcieliby zestawić z fighterem, który w ostatnim pojedynku pokonał weterana Martina Zawadę.

Co ciekawe w rozmowie z MMARocks Kołecki przyznał, że nie rozumie, co miał znaczyć ten wpis, gdyż już wcześniej była gotowa lista rywali – Trener Mirek Okniński wszystkie nazwiska zaakceptował. W zeszłym tygodniu miało dojść do podpisania umowy z jednym z tych nazwisk. Być może nie doszło, być może to jest przesuwane, a być może jest to podbijanie w ten sposób, aby ta osoba zdecydowała się na walkę, bo jak nie, to coś ułożymy innego. Nie wiem. Trzeba pytać o to Federacje.

Natomiast w rozmowie z portalem Polsat Sport Martin Lewandowski przyznał, że prędzej czy powinniśmy zobaczyć pojedynek Kołeckiego z aktualnym mistrzem wagi półciężkiej Tomaszem Narkunem, być może już na kolejnej gali – Oczywiście walka Kołeckiego z Narkunem chodzi nam po głowie. Czy zmierzą się na KSW 62, czy na kolejnej gali, to się okaże. Na pewno pojedynek z Narkunem to jest przyszłość Kołeckiego, pod warunkiem, że będzie się cały czas rozwijał w taki sposób, w jaki rozwijał się dotychczas.

SZYMON KOŁECKI O WALCE Z TOMASZEM NARKUNEM

Natomiast sam Kołecki przyznał, że nie śpieszy mu się do takiej walki. Tomasz Narkun to bez wątpienia zawodnik na całkowicie innym poziomie. Wielu kibiców chciałoby zobaczyć taki pojedynek, jest dla Szymona to zdecydowanie za szybko.

– Póki co aż tak dużo bym nie chciał zarobić i do walki z Tomkiem Narkunem się nie wybieram. Ta walka pewnie przyniosłaby mi najwięcej. Najbardziej jestem zadowolony przy wypośrodkowaniu tego wszystkiego – przyznał w rozmowie z MMARocks.

Źródło: YouTube