UFC

T.J. Dillashaw walczył widząc na jedno oko! „To rozcięcie w drugiej rundzie… Musiałem skłamać, nie chciałem zatrzymania.”

T.J. Dillashaw przyznał się do kłamstwa! Amerykanin powrócił po dwuletnim zawieszeniu i zdołał pokonać Cory’ego Sandhagena. Nie przyszło mu to jednak zbyt łatwo…

Po dwuletnim zawieszeniu przez wykrycie w jego organizmie EPO, T.J. Dillashaw powrócił tak do UFC, jak i na zwycięską ścieżkę. Amerykanin na UFC Vegas 32 pokonał przez niejednogłośną decyzję Cory’ego Sandhagena. Jak może wskazywać wynik, wygrana nie przyszła za łatwo.

Dillashaw przyznał na konferencji prasowej po gali, że podczas obozu doznał kontuzji tak stopy, jak i kolana. Podczas samej walki były mistrz dywizji koguciej „otrzymał” też porządne rozcięcie od popularnego Sandmana na wysokości brwi. Zarówno lekarz będący przy oktagonie, jak i sędzia pojedynku, Herb Dean, musieli upewnić się, że T.J. jest w stanie kontynuować pojedynek. Sam fighter powiedział im wtedy, że krew nie przesłania mu widzenia.

W niedawnym wywiadzie dla Submission Radio 35-cio latek wspomniał kontuzje, o których mówił na konferencji, ale także zdradził… Że skłamał w klatce! Wszystko dla pewności, że walka nie zostanie zakończona przed czasem.

Myślę, że obóz przygotował mnie na poradzenie sobie z urazami podczas walki. Musiałem niejako ukrywać moje kontuzje podczas obozu, a w trakcie walki – tym bardziej! To rozcięcie w drugiej rundzie… Musiałem skłamać, nie chciałem zatrzymania.

Dillashaw zdradził także, że dobrze widział jedynie na początku każdej z odsłon. Przypomniał również rozmowę z sędzią w klatce:

Sprawdź!  Charles Oliveira pewny siebie przed walką z Dustinem Poirierem na UFC 269! "Jestem na innym poziomie. Poddam go."

Wszedł lekarz i od razu mu powiedziałem: „luz, stary, trzymam się. Wszystko widzę, nie martw się”. Akurat wtedy nie mogłem. Przed wyjściem do akcji chciałem chwycić jedną z jego chustek, by wytrzeć oko jeszcze trochę, ale mi nie pozwalali. Mówiąc szczerze, musiałem po prostu zacisnąć zęby.

Wygrana z jednym okiem na pewno budzi podziw. Były mistrz dywizji koguciej UFC zasługuje jednak również na zganienie, nic nie jest w końcu ważniejszego od zdrowia. Przede wszystkim najbardziej jednak cieszy ponowna wygrana tak znakomitego fightera, który z resztą jeszcze w oktagonie zapowiedział, że tatuś wrócił. Jakiś czas temu z kolei T.J. Dillashaw przyznał także, że rozbrat z oktagonem pozytywnie na niego wpłynął.

Źródło: Submission Radio

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.