Martin Lewandowski zabrał głos na temat dołączenia Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka do Fame MMA.
Jeszcze w ubiegłym roku Krzysztof Włodarczyk został ogłoszony jako zawodnik Fame MMA, co okazało się być sporym falstartem. Żadne umowy nie zostały bowiem parafowane, a wkrótce pojawiły się doniesienia, że „Diablo” ma dołączyć do KSW.
Szef KSW o decyzji Krzysztofa Włodarczyka
Włodarczyk otwarcie krytykował freak fighty, ale też i polski świat MMA, w którym nie wymagane są badania dopingowe. Martin Lewandowski uważa, że w ten sposób „Diablo” tłumaczy się, dlaczego wybrał Fame MMA. W KSW czekałyby go większe wyzwania i oczywiście potencjalna walka z Arturem Szpilką.
– Nie chcę mówić, że zamykam drzwi na zawsze. Dla mnie tu są dwa wątki. Jeżeli z czasem przestanie być zawodnikiem innej organizacji i będzie koniunktura na jakieś zestawienie, to czemu nie – powiedział Lewandowski w rozmowie z InTheCagePL. – Jeśli chodzi o jego wypowiedzi o badaniach antydopingowych, to jest taki wybieg, żeby tylko wypowiedzieć się, że biorę łatwiejszych przeciwników, łatwiejsze wyzwania. No bo na takim poziomie, jakim był i nadal jest, to tam (W FAME) żadne wyzwanie, jakiekolwiek by nie dostał. Zaproponował mi kwotę, którą potwierdziłem. Byłem od początku w rozmowach, od początku z nim gadałem, z jego menedżerem. No wybrał łatwiznę.
Szef KSW zdradził też, że rozmawiał niedawno z Włodarczykiem i omawiali temat głośnego starcia z Arturem Szpilką. Panowie mieliby się zmierzyć w boksie w małych rękawicach.
– Gadałem z nim dwa dni temu, zanim to podpisał, zachowywał się trochę jak Tomasz Adamek. Coś złego jest w tych bokserach w kontekście braku odwagi, żeby coś powiedzieć. Co on myślał, że się nie dowiem, że podpisał coś? Że działał na dwa fronty? Ja nie potrzebuję go w organizacji i powodzenia.