KSW

Znany trener wbił szpilkę w KSW! Poruszył temat bonusów za walkę

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce trenerów MMA wbił dużą szpilkę w organizację KSW. Przyznał, że bonusy nie są zachęcające, by namawiał on swoich podopiecznych na rzucenia wszystkiego na szalę i kończenia walk przed czasem.

W miniony weekend w Lubinie odbyła się gala XTB KSW 98, na której między innymi zawalczył Zuriko Jojua. Gruzin pokonał byłego pretendenta do pasa kategorii koguciej Werllesona Martinsa przez jednogłośną decyzję sędziów. „Zura” zaprezentował w klatce to, z czego jest dobrze znany, czyli mocno zapaśniczy styl.

To niestety nie podobało się sporej części publiczności. Kibice zawsze liczą na efektowne nokauty, czy poddania. Przez to też dominacja przez kontrolę przy siatce schodzi na dalszy plan i jest przede wszystkim krytykowana. Jest to doskonale zrozumiałe – zawodnicy skupiają się na jednej płaszczyźnie i dosłownie w jednym miejscu klatki. Traci na tym widowisko.

Pepłowski o bonusach w KSW: „To nie jest tego warte”

Głos na ten temat w wywiadzie dla InTheCagePL zabrał Dawid Pepłowski. Trener klubu Octopus Łódź nie pierwszy raz słyszał tego typu komentarze. Głośnym echem odbiła się sytuacja sprzed kilku miesięcy, gdy Adrian Bartosiński dominował w ten sposób Igora Michaliszyna.

Sprawdź!  Wasilewski uważa, że Mamed nie zasługuje na miano wojownika! "To słowo jest zarezerwowane wyłącznie dla..."

Jak powiedział Pepłowski, dla niego liczy się przede wszystkim zwycięstwo. Wbił przy okazji szpilę w KSW, które co prawda podniosło jakiś czas temu wartość przyznawanych bonusów, jednakże są daleko w tyle za UFC. Największa organizacja MMA na świecie płaci aż 50 tysięcy za występ, czy walkę wieczoru. Często też Dana White podnosi bonus, jak miało to miejsce przy jubileuszowej gali – wówczas wyniósł on aż 300 tysięcy dolarów.

– Jak będę kiedyś z moim zawodnikiem w UFC, to może będę walczyć dla bonusów i oni też będą walczyć dla bonusów. W tym momencie to nie jest warte tutaj w tej federacji. Walczymy więc dla zwycięstw i liczy się zwycięstwo. Będę zawsze to powtarzał, nie ważne, jaki przebieg walki.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.