Denis Załęcki nie gryzł się w język odpowiadając Cezaremu Oleksiejczukowi. Torunianin przyznał, że ten powinien obawiać się spotkania twarzą w twarz.
Były mistrz wagi półśredniej FEN oficjalnie zadebiutował już w PRIME MMA, gdzie w sportowym pojedynku ciężko znokautował Piotra Strusa. Czarek w każdej zapowiedzi zaznaczał, że przedstawiciele świata freak fightów nie są dla niego żadnym wyzwaniem i z chęcią kilkoro z nich by wyjaśnił. Na jego celowniku znalazł się zwłaszcza toruński duet: Bartosz Szachta i Denis Załęcki.
– Kolega Załęckiego, chętnie bym go zgasił. Ja lubię takich cwaniaczków. Jakby nie obsrał zbroi, to mogę na kolejnej gali go walić śmiało. Nie pasuje mi stylem bycia, tak samo Denis Załęcki. (…) Takich pseudocwaniaczków mógłbym lać – powiedział Oleksiejczuk w jednym z wywiadów.
Denis Załęcki mocno do Oleksiejczuka
Wypowiedź brata zawodnika UFC komentował już Bartosz Szachta, który przyznał, że jest gotów spotkać się z nim w klatce. Torunianin przyznał otwarcie, że nic nie straci przegrywając ze sportowcem tej klasy, a może jedynie sporo dla siebie ugrać. Szachta dodawał jednak, że podczas zakulisowego spotkania Oleksiejczuk zachowywał się inaczej.
Denis Załęcki nie był tak powściągliwy. W rozmowie z FANSPORTU TV „Bad Boy” powiedział, że Czarek za swoje słowa niekoniecznie musi zapłacić w klatce. Zawsze mogą spotkać się poza nią. Torunianin podkreślił też, że wychodził do byłego czołowego fightera wagi ciężkiej UFC, przy czym konfrontacja z Oleksiejczukiem byłaby niczym.
– Pruje się ku…sko. Spotkam Oleksiejczuka, to zobaczymy, czy mi to samo powie prosto w twarz. Jak powie, to będzie od razu bitka i tyle w temacie. Chcesz się bić, ja się mogę bić. Mówi, że jesteśmy tylko cwani, że jesteśmy obs…ani. Biłem się z Omielańczukiem, a on mówi, że się boję. Przecież ja bym go wyrzucił z klatki. Jak nie będzie walki, to dostanie chlapacza gdzieś na konferencji.