Powrót Conora McGregora to mydlenie oczu? „Zależy mu tylko, by pozostać w nagłówkach”

Zdaniem byłego mistrza, a obecnie komentatora i eksperta UFC, Daniela Cormiera, nie powinniśmy się spodziewać powrotu Conora McGregora do akcji.
Irlandzka mega gwiazda świata MMA od lat nie była widziana w oktagonie. Ostatnie dwa występy Conora McGregora kończyły się przegranymi z Dustinem Poirierem. Najpierw emerytowany już „Diament” znokautował „The Notoriousa”, a kilka miesięcy później zwyciężył przez TKO w wyniku paskudnej kontuzji.
Mimo wielu miesięcy zmagań po złamaniu nogi, McGregor zarzekał się, iż wróci jeszcze do akcji. Wciąż pozostawał aktywny w mediach społecznościowych i zaczepiał liczne postaci z UFC. Pisał o tetralogii z Poirierem, na celowniku znalazł się też Kamaru Usman, a chwilowo nawet Kelvin Gastelum.
Ostatecznie do powrotu miało dojść w starciu z Michaelem Chandlerem. Tak się jednak nie stało – po sezonie The Ultimate Fighter trenerzy programu byli już ustawieni na pojedynek, ale Irlandczyk wycofał się z niego z powodu urazu.
Daniel Cormier: Conor McGregor nie wróci
Niedawno Conor McGregor wrzucił wideo, w którym zapowiedział powrót do grona testowanych na obecność środków dopingujących. Irlandczyk udał się nawet do fryzjera, zmieniając uczesanie na to, które towarzyszyło mu za dawnych lat.
Obecnie na portalu X (dawniej Twitter) nietrudno znaleźć migawki z jego obecności na macie. Zdaniem Daniela Cormiera jest to jednak wyłącznie mydlenie oczu:
– Conor McGregor cały czas powtarza, że chce znów walczyć i wszyscy się na to rzucają. Aczkolwiek wygląda na to, że chce po prostu pozostać w nagłówkach, chce, by się o nim mówiło. Chce sławy z bycia Conorem McGregorem, bez potrzeby bycia nim – powiedział Cormier w Club Shay Shay Podcast.
– To całkiem do kitu, bo gdy był tym alfą, to na pewno śledziłeś UFC. Na pewno śledziłeś to bardziej, niż kiedykolwiek, bo on, jak nikt inny, był w stanie sprzedać walkę – dodał.
Conor McGregor największe sukcesy świętował do 2016 roku. Wtedy, podczas UFC 205, stał się pierwszym zawodnikiem w historii organizacji, który jednocześnie dzierżył dwa pasy mistrzowskie. Później przyszła walka z Floydem Mayweatherem, która zapewniła mu byt na kilka pokoleń, co też, zdaniem wielu, zmniejszyło chęć do osiągania kolejnych sukcesów w MMA.