Marian Ziółkowski skomentował rozstanie Kuby Wikłacza z KSW. Zdaniem „Golden Boya” mistrz kategorii koguciej mógł jednak chwilę dłużej powalczyć w polskiej organizacji.
Popularny „Masa” od dawna mówił o sportowych ambicjach i chęci dołączenia do UFC. Wiele wskazuje na to, że już w przyszłym roku faktycznie Jakub Wikłacz wstąpi do oktagonu.
Olsztynianin pod koniec ubiegłego roku rozstał się z KSW, wakując też przy okazji pas kategorii koguciej. O ten tytuł na gali XTB KSW 102 zmierzą się niebawem Sebastian Przybysz oraz Bruno Azevedo. Pojedynek ten obstawicie na stronie i w aplikacji bukmachera Fortuna. Nowi użytkownicy otrzymają na start darmowe 30 zł za depozyt i rejestrację oraz zakład bez ryzyka do 100 zł.
Ziółkowski o odejściu Wikłacza z KSW
Były mistrz kategorii lekkiej KSW, Marian Ziółkowski, udzielił długiego wywiadu kanałowi MMA – BNB, gdzie został też poruszony wątek Wikłacza. Hubert Mściwujewski wspomniał słowa byłego mistrza kategorii koguciej, który w ostatnich latach bił się niemal wyłącznie z Sebastianem Przybyszem. Oprócz „Sebicia” ciężko było wskazać pretendenta, który mógłby Kubie zagrozić.
– Ten argument nie jest aż tak w 100% dobry. Na przykład teraz mógł się bić z Bruno Azevedo – skomentował to Ziółkowski. – Bił się kilka razy z Sebkiem, ale z drugiej strony też raz z nim przegrał w KSW. To nie do końca było też związane, że bił się tylko z nim, bo nie miał z kim innym. Równie dobrze wcześniej mógł się z Polischukiem bić…
– Rzeczywiście, ok – przyznam, że brakuje trochę tych zawodników. Ale to nie było tak, że nie było totalnie nikogo. Był Bruno Azevedo, mógł z nim zawalczyć. Może po walce wyklarowałby się ktoś inny… Ale oczywiście, wiadomo, że w UFC jest 2 lub 3 razy więcej zawodników, z którymi może się bić.
Jakub Wikłacz miał mocno lobbować, by przede wszystkim w jego walki były sprawdzane pod katem dopingu. Jak zdradził „Golden Boy”, szefostwo KSW faktycznie miało na coś takiego przystać, jednak wszystko rozbiło się o zbyt wysoką gażę.
– Z tego co słyszałem było to dogadywane [testy antydopingowe]. To była Kuby jakby „karta przetargowa”. Byli skłonni to zrobić… Tylko podobno, słyszałem, jak to się mówi, za sceną, że podobno Kuba rzucił taką sumę zaporową, że KSW przestało się to opłacać.