UFC

Viralowy sprint Gamrota do oktagonu. Polak wyjaśnia swoje zachowanie w Rio de Janeiro

Tuż przed walką wieczoru w Rio de Janeiro Mateusz Gamrot wykonał sprint, którego nagranie natychmiast obiegło internet. Polak wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na tak nietypowy wstęp do oktagonu.

Popularny „Gamer” wskoczył do pojedynku z Charlesem Oliveirą zaledwie trzy tygodnie po otrzymaniu propozycji. Wejście na teren „do Bronxa” — w jego własnym kraju i w obecności fanatycznej publiczności — trudno nazwać czymś innym niż wejściem do paszczy lwa. Oliveira okazał się jednak zbyt wymagającym przeciwnikiem i poddał Gamrota w 2. rundzie. Zanim jednak doszło do końcowego pojedynku, kibice zobaczyli nietypowy obrazek: rozpędzonego Polaka niemal wpadającego w zakręt przy wejściu do klatki.

Mateusz Gamrot wyjaśnia powody sprintu do oktagonu

Słynny już bieg „Gamera” stał się viralem — Polak, kilka kroków przed wejściem na scenę, tak przyspieszył, że nie wyrobił zakrętu. W programie Oktagon Live zawodnik wyjaśnił, skąd wziął się pomysł na takie wejście: chciał za wszelką cenę uniknąć konfrontacji z rozpędzoną brazylijską publicznością.

Chodziło ogólnie o to, żeby nie konfrontować się z tą brazylijską publiką. Pierwsze zderzenie z nimi miałem na treningu medialnym. To było w środę. Byłeś Patryk, to widziałeś, co się działo. Krzyczeli po brazylijsku, że „mnie zabiją”, mnóstwo tych „fakerów” dostawałem, gdzieś tam miny na ryju…

Gamrot przyznał też, że po medialnym treningu zrozumiał zachowanie Armana Tsarukyana, który wcześniej ostro zareagował na zaczepki fanów. Dlatego postanowił nie wdawać się w przepychanki i jak najszybciej znaleźć się pod klatką.

Sprawdź!  Adam Wieczorek

Później sobie pomyślałem, że wychodząc do walki, już nie mam czasu na to, żeby się z nimi ścierać, przekrzykiwać czy coś, więc obrałem strategię, że wybiegnę do tego oktagonu. Tylko nie przeliczyłem, że ta ścieżka będzie tak krótka i na tym zakręcie prawie nie wyrobiłem. Za szybko się rozpędziłem do tego. Ale to chodziło o to, żeby się nie ścierać z tą publiką, tylko jak najszybciej znaleźć się pod oktagonem. Minąć tę okazję, żeby oni mogli się wyżyć na mnie.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.