Main event gali Fame MMA 17, czyli starcie Amadeusza „Ferrariego” z Kamilem Łaszczykiem był jedną z najlepszych walk tego wydarzenia. Ostatecznie wygrał „Szczurek”, który spotkał się z Roślikiem na zapleczu.
Między zawodnikami było bardzo dużej złej krwi, co było widać na konferencjach prasowych, jak i w wywiadach przed walką. Do tejże Amadeusz wychodził też dużo cięższy od swojego rywala, gdyż miał określony limit wagowy nie tylko w dzień ceremonii, lecz także w dzień gali. Nie przeszkodziło to jednak Roślikowi w planach taktycznych na ten pojedynek.
„Ferrari” od początku wyczekiwał ataków Kamila Łaszczyka i z łatwością sprowadzał go na matę. Po pięściarzu było widać, że trenował parter, niemniej nie potrafił uwolnić się z uścisku oponenta. W końcu jednak „Szczurek” trafił mocnym ciosem na żebro Amadeusza, który ewidentnie stracił przy tym trochę zdrowia. Koniec końców niepokonany w boksie Łaszczyk wylądował z góry i zasypywał ciosami Roślika, aż sędzia przerwał walkę. Freak fighterowi brakowało 8 sekund, by zgarnąć zwycięstwo przez decyzję.
„Ale ci prezent dali, ja p***dolę…”
Po walce emocje opadły i na zapleczu widać było, że nie skoczą sobie do gardeł przy pierwszej lepszej okazji. Co więcej, podczas udzielania wywiadów panowie znajdowali się naprawdę blisko siebie, co wychwyciła kamera Fansportu TV.
– Ale ci prezent dali, ja p***dolę… – zaczął „Ferrari”. – Ale ja się bawiłem zaje**ście, dzięki za walkę. Może będzie rewanż, jak będziesz chciał.
Niepokonany pięściarz nie miał zamiaru atakować niedawnego przeciwnika i oddał mu szacunek. Odpowiedział, że jeśli miałoby dojść do drugiego starcia, to tylko i wyłącznie w K-1, jak było zapisane w kontrakcie. Roślik próbował przekonać go, by raz jeszcze spróbowali swoich sił w MMA, co ewidentnie działało na jego korzyść.
Jaka była reakcja Kamila Łaszczyka? Zobaczyć ją możecie poniżej!