Trener Szeremety przyznał się do błędu po finale MŚ: Nie powinienem tego mówić

Trener Julii Szeremety, Tomasz Dylak, przyznał się do popełnienia błędu w finale bokserskich Mistrzostw Świata.
Młoda nadzieja polskiego boksu zanotowała kolejny bardzo udany start. Julia Szeremeta wystąpiła na Mistrzostwach Świata w boksie, które w minionym tygodniu miały miejsce w Liverpoolu. Los już na starcie uśmiechnął się do 22-latki, która trafiłą na „wolny los” i mogła przyglądać się potyczkom potencjalnych rywalek.
Później z mniejszymi i większymi problemami radziła sobie w ringu, ale koniec końców najważniejszy był wynik. Dwie wygrane przez decyzje pozwoliły Szeremecie awansować do finału, gdzie Julia mierzyła się z Jaismine Lamborią. O końcowym wyniku ponownie zadecydowali sędziowie. Arbitrzy ci stosunkiem 4. głosów do jednego wytypowali wygraną reprezentantki Indii.
Trener Szeremety: Popełniłem błąd
Kadra Polski wracała z Wielkiej Brytanii w dobrych humorach. Julia Szeremeta sięgnęła po srebrny medal MŚ, podobnie jak Aneta Rygielska. Najlepiej powiodło się Agacie Kaczmarskiej, która sięgnęła po złoto.
Trener kadrowiczek, Tomasz Dylak, udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu, gdzie odniósł się między innymi do kontuzji, z jaką walczyła Szeremeta. Szkoleniowiec przyznał, iż Julka ponownie pokazała żelazny charakter, choć mogła wycofać się z turnieju już po ćwierćfinale.
Trener Dylak przyznał się też do błędu, który popełnił w finale. 22-letnia Polka wygrała pierwszą rundę 3:2, ale kolejną sędziowie punktowali na korzyść rywalki. Wiadomo więc było, że sytuacja jest trudna, a szkoleniowiec zdecydował się użyć słów, których potem żałował:
– Myśleliśmy, że po dwóch rundach będziemy prowadzić na punkty. Niestety, tak się nie stało. Sam popełniłem błąd, mówiąc Julce, że przegrywamy u dwóch sędziów, więc trzecią rundę trzeba wygrać wyraźnie. Zaczęła wpadać na Hinduskę, bić zbyt obszerne ciosy. Julce nie powinno się tego mówić, ona musi się w ringu dobrze bawić – wyjaśnił.