
Trener Michała Materli, Piotr Bagiński, nie ukrywa, że odradzał swojemu podopiecznemu występ w FAME. Jednocześnie rozumie pobudki „Cipao”, który nie chce jeszcze odwieszać rękawic na kołek.
Ogłoszenie legendy KSW jako nowego zawodnika organizacji freak fightowej wzbudziło mieszane uczucia. Nie jest żadną tajemnicą, że świat zawodowego sportu z tym, gdzie mierzą się celebryci i influencerzy mocno się gryzie. Od początku istnienia FAME MMA przeszło długą drogę, a ostatnie ruchy sprawiają, że jest o nich głośno – w pozytywnym tych słów znaczeniu.
Wszystkie walki FAME 27 obstawisz u bukmachera FORTUNA. Nowi użytkownicy na start otrzymają aż do 300 zł. Wystarczy, że pierwszy kupon z kursem min. 2.5 obstawicie za 50 zł, za co otrzymacie 150 zł we freebetach. A to tylko jeden z wielu bonusów na start.
Trener Bagiński o Michale Materli w FAME
Podczas najbliższej gali FAME 27 kibice zobaczą pojedynki wielu uznanych sportowców. Zawalczą Michał „Matrix” Królik, Tomasz Adamek, czy wreszcie wspominany Michał Materla. Popularny „Cipao” wraca po paskudnej kontuzji i zmierzy się w boksie z Dawidem Załęckim.
Jego trenera, Piotra Bagińskiego, odwiedził Michał Tuszyński z Fansportu TV. Szkoleniowiec Berserker’s Team od lat zna i prowadzi Materlę, toteż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, z iloma i jakimi kontuzjami zawodnik się mierzył. Z tego tytułu odradzał mu kontynuowanie sportowych występów… choć rozumie też, dlaczego panu Michałowi ciężko jest powiedzieć „dość”:
– Ja generalnie odradzałem Michałowi już czynną aktywność w sporcie zawodowym. To wynika z tego, że myślę że Michał już się spełnił jako zawodnik, jako sportowiec. Wiek może jeszcze nie jest solidny, ale nazwijmy to „przebieg”. On miał tych walk bardzo dużo, a co najważniejsze: te walki były ciężkie. Tych obrażeń i kontuzji ma tyle, że byśmy obdzielili 10 osób i każdy byłby poturbowany bardzo mocno. Z tego względu zależy mi na tym, żeby każdy mój zawodnik po zakończeniu kariery funkcjonował fajnie, korzystał z życia i cieszył się nim, a nie żeby musiał się leczyć i wydawać na to olbrzymi pieniądze. Z tego powodu Michałowi odradzam, to jest taka troska trenersko-przyjacielska.
– Natomiast mam też swoją drugą twarz nie trenerską tylko zawodniczą i rozumiem go też jako sportowca, jako zawodnika, że on jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, albo może jeszcze chce powiedzieć ostatnie słowo. Czuje, że to nie jest jeszcze ten moment by kończyć karierę. Stało się tak jak się stało, że to padło na FAME. Ja nie chciałbym być człowiekiem, który przekłamuje rzeczywistość bo ja już i na FAME i na innych tego typu eventach już byłem w roli trenera, stałem w narożniku i przygotowywałem osoby do walk w FAME. Z tego powodu ciężko byłoby mi powiedzieć: „Michał, nie możesz tam iść”. Poza tym ja na pewnym etapie przestałem Michałowi odradzać rzeczy bo wiem jaki on jest, jeżeli się uprze to chociażby się waliło i paliło to nie ma innej opcji. Ja już mu parę razy odradzałem i niestety – tfu, tfu, tfu, – wtedy okazało się, że było po mojej stronie.
– Ja go rozumiem, że wraca po bardzo ciężkiej kontuzji, po takiej po której myślę, że nikt inny by nie wrócił. Widzę jak ciężko trenuje, on chce to zrobić i padło na ten FAME. Nieszczęsny, czy szczęsny, nie mi to oceniać. Wiadomo, że fajnie by było jakby to było w KSW jakby to miało wymiar sportowy. Natomiast umówmy się przeciwnik jest tutaj sportowcem