Za nami gala UFC Vegas 29, na której to powrócił między wygranych Chang Sung Jung, znany szerszej publiczności jako „The Korean Zombie”! W pięciorundowym main evencie pokonał Dan’a „50K” Ige’a jednogłośną decyzją sędziowską.
Im wyżej w rankingu, tym trudniej o skończenie
„The Korean Zombie” tuż po walce wspominał, że chciał zakończyć pojedynek przed czasem. Na konferencji prasowej kontynuował tą myśl:
– Im wyżej w rankingu, tym trudniej jest skończyć rywala przez KO, czy przez poddanie. Wybaczcie, że tego nie zobaczyliście. To moja pierwsza decyzja od dawna. Wiem, że teraz będzie jeszcze ciężej.
Chang Sung Jung spodziewał się, jak walka może się potoczyć, ale też miał przygotowany konkretny gameplan:
– Myślałem, że będzie więcej wymian. Moi trenerzy dobrze mnie przygotowali, chcieli, żeby troszkę mieszał style i oprócz stójki zaliczył kilka obaleń. Po 1. i 2. rundzie poczułem się pewniej i wiedziałem już, że wszystko idzie w dobrym kierunku
Z czarnym pasem do kolejnej walki
Zwycięzca walki wieczoru na konferencję wyszedł z czarnym pasem na szyi. Nie ukrywał, jak wiele to dla niego znaczy:
– Jestem szczęśliwy, że wygrałem. Ale dużo więcej radości daje mi ten czarny pas, za który bardzo dziękuję trenerom!
Na konferencji padły też pytania o to z jakim rywalem może się zmierzyć w kolejnej walce:
– Max Holloway? Nie ma mocnego ciosu, mogę go pokonać.
– Idealnie by było, gdyby moją kolejną walką była ta o pas. Nie chcę się jednak pchać między Volkanovski’ego i Ortegę, skoro są już umówieni. Jak muszę poczekać na szansę o tytuł, to mogę walczyć z Maxem.
Źródło: UFC YouTube